29 września 2009

Słowo na początek... czyli o alternatywie dla sprejów GW ;).

Z okazji pierwszego mojego posta na Hakostwie, zamiast pisać o genezie bloga i celach, jakim będzie służył, czyli de facto o tym, co już opisała Skavenblight w poście inauguracyjnym, od razu przejdę "do rzeczy", czyli do moich bieżących, a ściślej rzecz biorąc, dzisiejszych, zajęć okołomordheimowych. A dzisiaj mianowicie zdarzyło mi się pokryć podkładem w spreju kilkanaście figurek... ;) Mimo że sama czynność jest co najmniej trywialna, był to dobry pretekst do kontynuacji prowadzonych przeze mnie od jakiegoś czasu testów sprejów innych niż jedynego słusznego producenta, co znalazło swoje odbicie przede wszystkim w zdecydowanie niższej cenie. Co natomiast z jakością? I o tym właśnie chciałbym dzisiaj napisać.

Paul Hartmann, syn Gerharda - moczymorda i lekkoduch.

Przedstawiamy Wam pierwszy model do bandy Ostlandu - jest to jeden z ruffianów. Ruffiani byli chyba najmilszą do konwertowania częścią bandy; nie potrzebowali wyszukanych bitsów, bo cały ich urok polega właśnie na tym, że są zwyczajni. Pozornie. Nasi ruffiani, jak będziecie mieli okazję się przekonać, są trochę mniej zwyczajni... może przez to, że cały czas są w stanie wskazującym na spożycie dużych ilości gorzałki.

Ruffian pierwszy, skład: milicja, milicja i jeszcze raz milicja, a prócz tego nieśmiertelna beczka i butelka gorzałki. Poniżej historia pechowego młodzieńca, który właśnie funduje sobie ból głowy dłuższy niż kac następnego poranka...

Ród Hartmannów z Ostlandu, czyli odrobina fluffu do nowej bandy.

Banda Ostlandczyków czekała ze złożeniem - podobnie jak ten blog - do naszego ślubu. Zaraz w podróży poślubnej zajęliśmy się jej składaniem, a także tworzeniem historii tak całego rodu (bo, jak wiadomo, banda z Ostlandu to jedna wielka rodzina), jak i każdego modelu z osobna. Wkrótce, aby historię rodziny uczynić nieco bardziej zrozumiałą, przerysujemy do komputera jej bogate drzewo genealogiczne. Już dziś pierwsza z figurek ujrzy światło dzienne, lecz zanim to nastąpi - należy wyjaśnić, skąd w ogóle wziął się w Mordheim Gerhard Hartmann i jego liczni krewni.

Inauguracja.

Około roku temu powstał pomysł, by założyć wspólnego bloga poświęconego wszelkim działaniom hobbystycznym, zarówno tym modelarskim, jak i szeroko pojętej twórczości. Ponieważ w Mordheim gramy nieprzerwanie do kilku lat, zebraliśmy w tym czasie wiele doświadczeń w dziedzinie gier bitewnych, a poza tym - sporo figurek, makiet, scenariuszy, autorskich zasad... postanowiliśmy zatem, że blog ruszy wkrótce po naszym ślubie, który odbył się 8.08.2009. Dziś nastąpił moment, kiedy czas wreszcie zacząć!

Na blogu będziemy publikowali nasze prace (zarówno konwersje, jak i pomalowane figurki, makiety w mniej lub bardziej zaawansowanym stadium tworzenia) oraz różne pomysły czy refleksje związane z grą w Mordheim. Niewykluczone, że pojawią się tu także prace związane z innymi grami, ponieważ Mordheim nie jest jedynym bitewniakiem, w jakiego gramy... W miarę jak będziemy stopniowo ogarniać możliwości techniczne bloga, postaramy się, by pojawiła się jakaś wersja anglojęzyczna - to plany na najbliższą przyszłość... Dziś jednak chcemy po prostu rozpocząć to, co poza Internetem trwało już od dawna...

Niniejszym witamy i zapraszamy do czytania naszego bloga!

Kapitan Hak & Skavenblight