11 października 2009

Jakob Kempler, czyli człowiek-legenda.

Dzisiaj czas na kolejnego członka bandy Ostlandczyków. Jest to postać dość barwna i na pewno lubiana wśród swojej rodziny, choć jak to z barwnymi postaciami bywa, nie przez wszystkich zapewne. Z punktu widzenia zasad jest to zwykły kin, a więc nikt szczególny - myli się jednak ten, kto uważa że Jakob jest kimś zwyczajnym. Przeczytajcie zresztą jego historię, a szybko się przekonacie...

***
Jakob der Wanderer (Kempler)
Czasem zdarza się, że ktoś, kto nie dokona w życiu niczego wielkiego, staje się sławny. Tak właśnie było w przypadku Jakoba Kemplera. W dzieciństwie był najbardziej rozwydrzonym dzieciakiem w okolicy, ku rozpaczy swojej matki i siostry, ku radości brata i ku wielkiej wściekłości ojca, od którego nieraz dostawał baty. Mawiano, że jeśli ktoś coś zmalował, to musiał być starszy z młodych Kemplerów. Wróżono mu nawet przyszłość równie mroczną, co jego ojcu, sądząc że odziedziczy jego gwałtowny i dość podły charakter.

Tak się jednak nie stało; choć Jakob uwielbiał dobrze się bawić, czasem cudzym kosztem, nie było w nim nigdy krztyny gwałtowności, nie był też skory do stosowania przemocy. Dziwak – tak o nim mówiono, gdy dorastał. Zwykle mówi się tak o ludziach zamkniętych w sobie, lecz nie tym razem – Jakob był lubiany i dość popularny wśród swych przyjaciół. Jednak zawsze wszyscy twierdzili, że z tym chłopakiem coś musi być nie tak.

Traf chciał, że majątek Kemplerów przypadł właśnie jemu; Eleonore, jako kobieta, i tak nie miałaby szans (dość szybko zresztą opuściła dom), a Michael był dużo młodszy. W momencie, gdy Edward podczas pijatyki wpadł na uroczy pomysł pojedynku na siekiery, w wyniku którego stracił rękę, Michael był jeszcze dzieckiem. Obowiązek zajęcia się gospodarstwem przypadł więc Jakobowi. Po śmierci rodziców przejął on całą ojcowską ziemię oraz kawałek ziemi Georga Hartmanna, należący do jego córki – matki Jakoba. Michael nadal mieszkał z bratem, jednak coraz częściej wybierał polowania niż pracę na roli.

Jakoba to nie smuciło; lubił swoje pole i lubił się po nim przechadzać. To od tego zwyczaju dostał przydomek „der Wanderer” czyli Wędrowiec. Któregoś razu odnalazł na wpół wkopaną w ziemię, zardzewiałą tarczę. Było to jedyne wojenne trofeum, jakie zdołał zdobyć. Jakob jest także znany we wsi ze wspaniałej gorzałki, jaką produkuje. Dzięki tej gorzałce podobno nawet dorobił się żony - jeden z wiecznie pijanych przyjaciół Edwarda Kemplera obiecał mu swą córkę za beczkę trunku; umowa została zrealizowana, a dziewczyna, choć niezbyt zadowolona z tego, że stała się przedmiotem transakcji, urodziła Jakobowi dwóch synów.

Gerhard miał spore wątpliwości co do uczestnictwa Jakoba w wyprawie, ale kiedy wieść się rozniosła, nie miał już wyboru – Jakob stawił się dumnie, ze swą zardzewiałą tarczą i zapasem gorzałki, a ze względu na to drugie wszyscy bardzo nalegali na jego obecność...








3 komentarze:

  1. Great picture - But I didn´t understand even one word. :)

    Regards from germany,

    Yitu

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta łapa od zombiaka jakas taka odrobinę zaduża sie zdaje... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Yitu - danke. Das ist ja schade, dass der Google-Translator nicht funktioniert, wie er funktionieren sollte, aber wir konnen nichts damit machen. Vielleicht schaffen wir, eine englische Version irgendwie vorzubereiten, aber jetzt haben wir keine Zeit, das ist das Problem...

    Herzliche Grüße aus Polen!


    @Anonim - Za duża nie jest... ma tylko szeroko rozstawione palce ;)

    OdpowiedzUsuń