2 lipca 2015

Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #8

Nie będę ukrywać - nie rozumiem tej figurki. Nie wiem, za kogo ma robić w bandzie, chociaż w tej zbieraninie akurat trudno, abym wiedziała cokolwiek na ten temat o jakimkolwiek z pozostałych modeli ;) Ale powiedzmy, że pozostali są jakoś wytłumaczalni, a ten to zagadka. Najwyraźniej im dalej na wschód, tym mniej rozumiem ;) Cóż, tak bywa. O ile własne bandy tworzę z jakąś myślą przewodnią i w cudzych też staram się takiej myśli dopatrzeć (zwykle mi się udaje), to w myślach niestety nie czytam. Pewnie jednak niepotrzebnie się czepiam, bo modele na blogu są głównie do oglądania.

Nie powiem, żeby to był jakiś trudny model. Malowało się go raczej szybko i przyjemnie. To kolejny z "Chińczyków" (jeden z ostatnich malowanych, ale na bloga nie wrzucam chronologicznie). Znawcy ocenią, czy bardziej jest chiński, czy bardziej japoński, czy to jeszcze inna parafia. Przyjemny i ładny, choć raczej grubym dłutem ciosany, jeśli chodzi o detale. Ale to stara figurka, a te mają inne prawa. Zapraszam do obejrzenia :)


3 komentarze:

  1. On jest chyba jakiś mongolski, ale ja też się nie znam na dalekowschodnich klimatach. A w pierwszym momencie jak go zobaczyłem (widok z przodu) to pomyślałem że on pokazuje obydwiema rękami jak wielki ma szacunek do swojego przeciwnika ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem stare figurki maja swój niepowtarzalny klimat i czasami dobrze mieć kilka takich zabytków. Ja nawet na takie figurki polowałam ;) A ten to wyjątkowo sympatyczna gęba, dobrze mu w czerwonym.
    Ale co do tej figurki... nie za bardzo mogę wykombinować, co te kilofo-ciężarki mogą znaczyć. Dziwaczne to jakieś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mi na pierwszy rzut oka wydał się Mongolski ale kto ich tam wie jaki był zamysł rzezbiarski :)) niemniej jednak figurka urokliwa. Cała banda jak dotychczas bardzo mi się podoba :)) ale kilka figurek to z przyjemność chciałbym mieć w kolekcji.

    OdpowiedzUsuń