30 lipca 2015

Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #14

Muszę się pochwalić: skończyłam dziś ostatnią na długi czas figurkę na zamówienie :) "Figurka" to trochę mało powiedziane. W najbliższym czasie znajdzie się na blogu. Pewnie napiszę też parę słów, dlaczego to mroczne słowo "ostatnia" się pojawiło, zwłaszcza że może być bezterminowe. Ale to nie dziś, bo dzisiejsza figurka została pomalowana już jakiś czas temu i wtedy myślałam, że nic mnie nie zniechęci. Nawet dziwne nakrycia głowy kolejnych Chińczyków, którzy być może chowają coś cennego pod spodem, bo jak inaczej je wyjaśnić. 

Ale oglądałam fotki na stronie Foundry i fakt jest faktem - ten model jest chyba najbardziej przegięty pod tym względem ;) Nie jest to moją winą i nie jest też winą właściciela. Ot, miał stary model w domu, to dał do pomalowania. Może nawet mu się taki podoba. Mnie poza tym nakryciem głowy też się podoba, bo malowanie było łatwe i przyjemne, a takie modele lubię, jeśli już je malować muszę. Rzeźba twarzy chyba spodobała mi się najbardziej. Zapraszam do obejrzenia :)


3 komentarze:

  1. Przekozacki model!! Samuraj pełną gębą; ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozacki Samuraj z Warhammera - postmodernizm pełną gębą ;-)

      Usuń
  2. Model prawie tak fajny jak ten z odciętą głową, za to malowanie szczególnie czapki - chapeau bas ;)

    OdpowiedzUsuń