Jako że stosunkowo dawno nie było na blogu aktualizacji - czas na jakąś nowość. Ta praca nie mogła niestety znaleźć się tu zaraz po jej wykonaniu, gdyż stanowiła świąteczny prezent dla Krzycha, znanego orczego warbossa i naszego kochanego brata; musiała zatem zostać utrzymana w tajemnicy aż do Świąt. Plan maksimum mówił o pomalowaniu tej makiety z najdrobniejszymi szczegółami - jak widać, pośpiech przedświąteczny nie pozwolił na to. Ostatecznie makieta została zapodkładowana na czarno, jednak ponieważ zdjęcia "czarnuchów" są mniej czytelne, na bloga wrzucamy te powstałe zaraz po ukończeniu prac budowlanych.
Interpretacja konstrukcji jest dowolna - początkowo miała być to stacja benzynowa do Gorkamorki, ale jak widać, trochę się rozrosła... Skład makiety to mniej lub bardziej znane puszki od napojów, jest nawet jedna butelka, oraz kilka zużytych przedmiotów użytku codziennego. Lwią część bitsów stanowią odlewy beczek, skrzynek, kółek a także nieco większe elementy z WH40k ;) Całość po pomalowaniu zostanie otoczona siatką - zgodnie z pierwszym planem mieliśmy to zrobić my, ale wyszło na to, że wszystko Krzychu sam pomaluje (w tym celu do prezentu dołączono farby). Należy zwrócić uwagę na fakt, że dach budynku jest zdejmowany i na niektórych zdjęciach go widać, na innych zaś nie. Podobnie ruchomą częścią jest dolna część bramy (przyczepiana na folię magnetyczną). To w zasadzie wszystko - resztę można sobie dopowiedzieć... w końcu to orkowie budowali.
Miłego oglądania!
P.S. Tytuł notki to cytat sąsiadki, która wyszła zaciekawiona na korytarz, kiedy Kapitan Hak wynosił makietę na klatkę celem posprejowania. Niestety (a może na szczęście), okazało się, że orcze budowle nie interesują jej tak bardzo, jak zużyta elektronika... ;)
Interpretacja konstrukcji jest dowolna - początkowo miała być to stacja benzynowa do Gorkamorki, ale jak widać, trochę się rozrosła... Skład makiety to mniej lub bardziej znane puszki od napojów, jest nawet jedna butelka, oraz kilka zużytych przedmiotów użytku codziennego. Lwią część bitsów stanowią odlewy beczek, skrzynek, kółek a także nieco większe elementy z WH40k ;) Całość po pomalowaniu zostanie otoczona siatką - zgodnie z pierwszym planem mieliśmy to zrobić my, ale wyszło na to, że wszystko Krzychu sam pomaluje (w tym celu do prezentu dołączono farby). Należy zwrócić uwagę na fakt, że dach budynku jest zdejmowany i na niektórych zdjęciach go widać, na innych zaś nie. Podobnie ruchomą częścią jest dolna część bramy (przyczepiana na folię magnetyczną). To w zasadzie wszystko - resztę można sobie dopowiedzieć... w końcu to orkowie budowali.
Miłego oglądania!
P.S. Tytuł notki to cytat sąsiadki, która wyszła zaciekawiona na korytarz, kiedy Kapitan Hak wynosił makietę na klatkę celem posprejowania. Niestety (a może na szczęście), okazało się, że orcze budowle nie interesują jej tak bardzo, jak zużyta elektronika... ;)
Makieta świetna. Mam nadzieję, że wrzucicie także zdjęcia pomalowanej (przez obdarowanego) makiety.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Czekamy na pomalowaną makietę, bo już teraz widać, że prezentuje się b.fajnie ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że powodem przerwy w blogowaniu są kolejne mega projekty. Czekamy na nie ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za komentarze :)!
OdpowiedzUsuńZdjęcia pomalowanej makiety oczywiście będą, ale kiedy - to już zależy od mojego Brata, obecnie zajętego intensywnym malowaniem kolejnych zielonoskórych wojaków do swojej "czterdziestkowej" armii ;)!
Co do przerwy w blogowaniu - chciałbym, by jej przyczyną były mega projekty, ale niestety prawda jest dużo bardziej prozaiczna - mieliśmy po prostu przerwę w działalności hobbystycznej.
W ostatnich dniach jednak sytuacja się nieco poprawia i - choć jedna jaskółka wiosny nie czyni - mam nadzieję, ze zaowocuje to nowymi projektami, a w dalszej kolejności: nowościami również na blogu.
Pozdrawiam,
Kapitan Hak
Widzę, że ktoś tutaj ma niezłą wyobraźnię :)
OdpowiedzUsuńKilka świetnych patentów, na pewno coś z tego wykorzystam do makiet Infinity.