Z powodu wczorajszych wydarzeń nie wiem sama, jak mam zacząć tego posta. Zastanawialiśmy się z Tomkiem długo nad tym, jak powinniśmy zareagować na polską tragedię jako bloggerzy-hobbyści. Bo przecież jako ludzie i jako Polacy przeżywamy to razem, wspólnie i bardzo silnie w naszym domu, a żałoba narodowa, niezależnie od czarnych flag, czarnych ubrań i syren na dwie minuty ciszy, jest naszą żałobą i pozostanie z nami o wiele dłużej, niż przepisowy tydzień. W katastrofie zginęli najważniejsi ludzie w państwie, a wszystko to w jednym momencie, w najmniej spodziewany, a w najbardziej koszmarny sposób. Mimo to, a może właśnie dlatego postanowiliśmy, że blog o figurkach nie jest wystarczająco godnym miejscem na wyrażanie smutku i żalu. Oczywiście, nie widzimy nic złego w tym, że ktoś inny na swoim blogu o podobnej tematyce zamieszcza symbole i słowa wyrażające żal i smutek. My jednak w naszym imieniu wolimy przeżywać ten żal w oderwaniu od codzienności, jaką jest dla nas figurkowe hobby. Dlatego dziś pojawią się tu nowe figurki - dwaj skończeni niedawno bergjaegerzy do Averlandu.
O bergjaegerach cóż można powiedzieć - dwie przeciętnie skonwertowane i dość przyzwoicie pomalowane figurki. Obiektywnie patrząc, nie jest to jakieś mistrzostwo świata; w czasach składania Averlandu nie dodawałam nawet cięciw na łukach (Ostlandczycy już je posiadają). Zamysłem było, by były to trochę większe dzikusy od reszty Averlandczyków - nie szlachta, nie bogaci najemnicy, raczej ubodzy łowcy lub drobni przestępcy, wynajęci przez kapitana. Najlepiej by tę parę oddały słowa z "Conana Barbarzyńcy" - "złodziej i łucznik".
Ten motyw drobnego złodziejaszka jakoś mi tak chodził po głowie. Dlatego też Paul ma na sobie tyle masy modelarskiej. Czarna maska miała symbolizować jego nie do końca kryształową przeszłość. Prócz tego futrzana czapa i buty na futerku. Futro pojawia się też na drugim z bergjaegerów, Albercie - większość to płaszczyk Middenheimu, troszkę przerobiony na potrzeby konwersji. Podstawki też tradycyjne dla tej bandy, czyli bruk i gdzieniegdzie spaczeniowa kałuża. Kto jak kto, ale bergjaegerzy nie będą się martwić, że poplamią sobie buty.
Obecnie zostały mi do pomalowania jeszcze 3 figurki z tej bandy - strzelec, młodzik i sierżant. Po skończeniu ich zapewne przyjdzie mi się zmierzyć z planszówkowym zamówieniem, zaś potem - może przyjdzie już do mnie zamówiony batalion...
A oto Albert i Paul, bohaterowie mimo wszystko.
Fajni myśliwi :).
OdpowiedzUsuńA o jakim batalionie wspomniałaś Natalio na koniec newsa?;] Uchylisz rąbka tajemnicy czy będziemy mieli niespodziewajkę?
Chłopaki (tj. Tomek i jego brat Krzysiek) policzyli swoje figurki krasnoludów i orków, no i wyszło, że przy różnych okazjach kupili tyle, że mogą sobie złożyć armię do WFB, póki co na małe punkty. A ja zamierzam zapewnić im godnych przeciwników do rozgrywek :P
OdpowiedzUsuńJa w takim razie obstawiam Vampire Counts!
OdpowiedzUsuńA wiesz, kiedyś nawet chciałam.
OdpowiedzUsuńAle odeszło mi. Właśnie postawiłam na coś dużo bardziej kochanego... ;)
Brodaczy? :)
OdpowiedzUsuńNieee. Brodaczy wszak ma Tomek, i tych chce bejcować, poza kilkoma bohaterami, których pewnie pomaluję ja, ale nie o nich mi chodzi.
OdpowiedzUsuńTo może jacyś Slaneshowcy ;] albo Bretka?
OdpowiedzUsuń