Zatem, oto historia Karla Hartmanna, taka jaką zna świat, a przynajmniej cała jego wioska...
Karl Hartmann
Pierworodny syn Gerharda wdał się w swego ojca. Urodzony w czasach zarazy, przeżył kilka groźnych chorób i już jako niemowlę został uznany za najtwardsze dziecko w okolicy. Śmierć nie imała się go także w późniejszym wieku, kiedy to wraz z grupą miejscowych dzieciaków wdrapał się na uschłe drzewo, które zaczęło się łamać pod wpływem ciężaru, co zabiło jedno z dzieci a dwoje innych okaleczyło do końca życia. Karl jednak przeżył bez szwanku i od tej pory jego szczęście w uchodzeniu z życiem z najgorszych sytuacji stało się niemal legendarne.
Jeśli chodzi o rodzinę, to nie szczęście było przyczyną szacunku i podziwu ze strony ojca. Gerhard widział, że Karl od najmłodszych lat wykazuje ciekawość świata i odwagę w jego poznawaniu. Przypominał mu jego samego z dawnych czasów. Z radością przystawał na to, by syn brał udział w polowaniach, nawet zanim jeszcze ukończył dziesiąty rok życia. Sam zakupił mu broń – garłacz o nietypowej konstrukcji, za nie byle jaką cenę, od krasnoludzkiego inżyniera. Matka kochała go, choć nigdy nie miała z nim tak dobrego kontaktu, jak z drugim synem – Karl był po prostu zbyt niezależny i chłodny, choć chłód ten nie wynikał z braku uczuć, raczej z nieumiejętności ich okazywania. Miał za to dużo cierpliwości i serca do młodszego brata, broniąc go, tak jak matka, przed ojcem i ratując z wielu kłopotów.
Kiedy Gerhard podjął decyzję o wyprawie do Mordheim, nie ulegało wątpliwości, kto będzie jego prawą ręką i najbardziej zaufanym kompanem – zaraz po stryjecznych braciach - był to oczywiście Karl. Karl z radością zresztą przystał na rozkaz ojca. Miał przeczucie, że ta wyprawa może być nie tylko przygodą jego życia, ale i legendą w dziejach rodu Hartmannów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz