Gdy ponad rok temu przeprowadziliśmy się wraz ze Skavenblight do naszego mieszkania, całkiem świadomie i z premedytacją nie zabrałem ze sobą swoich starych makiet do Mordheim i Warhammera. Głównym powodem takiego działania była chęć wykonania nowych, lepszych, gdyż ze starych zwyczajnie nie byłem już zadowolony. Pozostawiłem je bratu, który jednakże dość szybko się ich pozbył, dostarczając je w sporym kartonie do mojej piwnicy ;). Tam przeleżały dobrych kilka miesięcy, aż do niedawna, kiedy to przy okazji jakiś prac remontowych natknąłem się na wspomniane pudło z terenami. Z pewnym sentymentem przejrzałem jego zawartość i trochę szkoda mi się zrobiło, że cały ten zbiór, na którego przygotowanie, jakby nie patrzeć, poświęciliśmy z bratem kiedyś trochę czasu, i na którym niejedną bitwę rozegraliśmy, teraz gnuśnieje w piwnicy, czekając już chyba tylko na wyniesienie do śmietnika. Przypomniawszy sobie opowieści naszego dobrego mordheimowego znajomego, Staśka "Dwalthrima" o renowacji i "tuningowaniu" starych terenów, uznałem, że te stare makiety mają jak najbardziej szansę znów zaistnieć bez wstydu na polu bitwy i dumnie stanąć obok konstrukcji najnowszych.
Tym samym rozpoczynam paru(nasto) odcinkowy cykl notek o pracach związanych z szeroko rozumianą renowacją moich starych makiet. Co by już nie przedłużać i nie przynudzać, przechodzę niniejszym do meritum. Dzisiaj, na pierwszy ogień, coś prostego, ale jakże potrzebnego na bitewnym stole reprezentującym dzicz (czyli stole do Warhammera, tudzież "dzikich" settingów Mordheim w stylu EiF, czy BTB), a mianowicie pagórki.
Jeszcze dzisiaj rano (czy też raczej: wczoraj rano, zważywszy na to, iż już po północy), po wyjęciu z kartonu, wyglądały tak:
Pagórek 1
Pagórek 2
Pagórek 3
Pagórek 4
Jak widać, parę rzeczy aż się prosiło o poprawę. Po pierwsze, brąz ziemi, niewyraźny, nieszczególny, nieciekawy, oczekujący co najmniej na dodatkowe rozjaśnienie, a najlepiej o całkowitą zmianę. Po drugie, wyliniała i byle jaka trawka elektrostatyczna z prześwitującym klejem wikolowym. Po trzecie, odpryski tu i ówdzie - do pilnego załatania. Poza tym jednak muszę przyznać, że z owymi wzgórzami czas obszedł się i tak dość łaskawie, zwłaszcza biorąc pod uwagę raczej średnio trwałe materiały, z których to zostało wykonane (tektura i szpachlówka). W szczególności, miłym zaskoczeniem był dla mnie fakt, iż tekturowa podstawa nie tylko nie wygięła się od wilgoci, ale wręcz w jakiś sposób utwardziła się jeszcze bardziej.
Proces renowacji nie był specjalnie skomplikowany, ani tym bardziej długotrwały. Najpierw pomalowałem pagórki w całości (łącznie nawet ze starą trawką ;)) brązową podkładową farbą wikolową. Gdy wyschła, przyszedł czas na standardowe rozjaśnianie - zastosowałem odcienie zbliżone do tych, jakie użyłem na "dzikiej" stronie stołu bitewnego. Następnie oczywiście trawka elektrostatyczna sypana z dozownika na cienką warstwę rozwodnionego wikolu, no i na deser drzewka, krzaczki, mech i tym podobne badziewie - te ostatnie przyczepiane gorącym klejem z pistoletu.
Efekt końcowy prezentuję na poniższych zdjęciach. Jak widać, pagórki stały się raczej leśne, czyli de facto, makieta po przepoczwarzeniu narodziła się na nowo w innej już postaci, bardziej jednak przystającej do naszych obecnych makietowych potrzeb (a konkretnie zapotrzebowania na tereny leśne). Zdjęcia nie są idealne i do tego przekłamują nieco kolory, ale robiłem je o takiej porze, iż światło sztuczne było do ich wykonania nieodzowne, a z paru powodów spieszyło mi się, by zrobić je możliwie szybko. Dość jednak pisania, do rzeczy wreszcie przechodzę, czyli do zdjęć:
Pagórek 1
Pagórek 2
Pagórek 3
Pagórek 4
Dobrze, że to odnowiłeś, szkoda byłoby wyrzucać :)
OdpowiedzUsuńPoza tym wygladaja naprawde dobrze:) A nawet jesli gdzies cos tam odstaje od obecnego poziomu reszty terenow, to zawsze mozna je wykladac w razie palacej potrzeby, kiedy na gwalt potrzeba wiecej terenu na stole. Ale naprawde, po renowacji prezentuja sie bardzo ok.
OdpowiedzUsuńświetny tiuning! Górki prezentują się bardzo zacnie.
OdpowiedzUsuńA jakiegoż to dozownika tudzież innego wynalazku papy Gargamela używasz Tomek do podsypywania trawki?
Dziękuję za komentarze :)!
OdpowiedzUsuńDwalthrim, papa Gargamel na okoliczność smarowania smerfów wikolem i posypywania ich trawką wynalazł coś takiego: http://4.bp.blogspot.com/_jjdnwfQRp2c/TF6JpabyPxI/AAAAAAAAB_g/Dkc7f4Ejtuc/s1600/26.jpg. Trawka nakładana przy pomocy tego ustrojstwa faktycznie jest bardziej nastroszona, a do tego wygodnie pokrywa się tym większe powierzchnie. Z drugiej strony jest to dość nieprecyzyjne i sporo trawki sypie się naokoło (rzecz jasna wystarczy rozłożyć gazetę i zebrać później cały ten nadmiar trawki do ponownego wykorzystania).
Konstrukcja takiego dozownika jest prosta jak drut - postaram się w najbliższym czasie sporządzić tutorial, jak tanio i szybko wykonać coś takiego w domu.