Wejście do krasnoludzkiej kopalni

Dzisiaj przedostatni z jaskiniowych modułów, jakie mieliśmy okazję sklecić, mianowicie wejście do kopalni. "Kopalniany" scenariusz wymaga wprawdzie tylko prowizorycznego wejścia, "aby było", ale uznaliśmy, że skoro mamy tyle torów do kolejek, kupionych na jego potrzeby, to na samo wejście też wystarczy. Spodobał mi się też kawał skały, idealnie nadający się na zejście w głąb. Oczywiście kopalnia jest od dawna opuszczona... ale jak można się pewnie domyślić, niejedna przygoda jeszcze w niej czeka.

Na makiecie użyłam jeszcze trochę skałek Hirsta, ale główną rolę gra tu samo wejście. Jest to skała wulkaniczna, pochodząca z Islandii, której kształt od razu natchnął nas do zrobienia takiego właśnie modułu. Choć całość jest dość ciężka, uważam, że grzechem byłoby nie wykorzystać takich skałek. Tory to kawałek kolejkowego badziewia, a skalne bloki to styrodur z dużą ilością szpachlówki, wikolu i piasku. Wejście z początku było otwarte z obu stron, więc musiałam napchać tam styroduru i zaszpachlować dziury, żeby je zamknąć.

Brakuje tu oczywiście rzeczy najważniejszej - wagoników, którymi można by wjechać do kopalni. Nie jest to przeoczenie, po prostu dojdą później jako ruchome elementy terenu, bo w kopalni nie chodzi się przecież piechotą, trzeba jeździć wózkiem. Dodatki w stylu porostów lub pajęczyn zostaną również dodane na koniec hurtem do wszystkich makiet :) Obecnie mamy już połowę stołu zrobioną (choć nie wszystko jeszcze pokazywaliśmy na blogu), a na dniach przekroczymy tę magiczną liczbę i mam nadzieję, że już niedługo zagramy bitwy na pełnym stole.