Zaprezentuję dzisiaj wreszcie ostatnie dwie z serii dwudziestu mordheimowych barykad, które przez ostatnich parę tygodni w ramach "czynu społecznego" odnawiałem do Staromiejskiego Domu Kultury. Wszystkie makiety trafiły już na miejsce i służą nam dobrze podczas klubowych rozgrywek. Oczywiście jest to zakończenie jedynie tej serii; w zanadrzu mam jeszcze trochę terenów, które czekają na odnowienie i podobnie jak "przeszkadzajki" prędzej czy później do klubu trafią ;). Tymczasem jednak zapraszam do obejrzenia ostatnich dwóch z serii właśnie ukończonej.
Ostatnimi dwoma elementami terenu są mianowicie: najzwyklejsza barykada (urozmaicona beczką, workiem i skrzynką) oraz stos, na którym Łowcy Czarownic skończyli właśnie palić rogatego mutanta.
Tak makiety wyglądały jeszcze niedawno - przed renowacją (jak widać, worek dołożyłem już przy okazji odmalowywania):
W takim natomiast stanie trafiły do SDKu:
oraz
Następnym razem zaprezentuję chyba najstarszą makietę, jaką wykonaliśmy w klubowym zaciszu - wprawdzie nie jest to majstersztyk terenokreacji, ale mamy do niej sentyment ;).
Jak zwykle wszystko pięknie ożywa. Takie odkurzanie starszych rzeczy ma swój klimat. Tylko podpicowałbym troszkę bardziej korpus nieszczęśnika, wiszący na pręgierzu ;)
OdpowiedzUsuńO przepraszam, nie doczytałem. Korpus dopiero co był palony. Zwracam honor!
OdpowiedzUsuń