W ramach krótkiego przerywnika pomiędzy odnawianiem kolejnych klubowych makiet dorwałem parę dni temu w swoją łapę z hakiem barykadę, pętającą się w SDKu od niepamiętnych czasów, ale do tej pory nigdy niepomalowaną.
Celowo nie piszę tym razem o renowacji, gdyż w zasadzie jej nie było: cała barykada jest to jednokawałkowy odlew z gipsu dentystycznego, który - o dziwo - zachował się w całości i cierpliwie oczekiwał na swoją kolej do bycia maźniętym farbkami.
Hmm... właściwie trudno napisać coś więcej na temat tej makiety - malowało się ją dość szybko i przyjemnie, a efekt końcowy całkiem satysfakcjonujący. Dodam jeszcze tylko, że z racji, iż nieco się zagapiłem i pomalowałem ziemię wokół barykady nie na kolor szarospopielonomordheimowy, a na ziemistowiejski ;) (do powyższego dołóżmy jeszcze wszelakie mchy i porosty), ten element terenu kwalifikuje się bardziej do stołu "wiejskiego" niż "miejskiego".
Dość jednak wstępu - zapraszam do obejrzenia zdjęć:
Prezentuje się bardzo zacnie :)
OdpowiedzUsuń