Miałam parę dni przerwy od malowania, ale znalazłam trochę czasu, by dokończyć tego orka. Pochodzi z pudełka nowych plastikowych gretchinów i ma odpowiedzialne zadanie poganiać swych podwładnych, by szli we właściwym kierunku i nie obawiali się starcia z przeciwnikiem. Plastikowych gretchinów złożyłam już dawno (jak i tego orka), ale czekają jeszcze na malowanie. W planach mam jeszcze zakupienie drugiego pudełka, bo bardzo lubię bits ze squigiem, a z gretchinów chcę zrobić gobliny do bandy orków z Mordheim. To pudełko już jednak zostawiam sobie na potrzeby WH40k. Ork poganiacz i jego wierny czerwony przyjaciel mają na razie niewielu podwładnych do poganiania, ale mam nadzieję, że to się szybko zmieni.
Pomalowałam go standardowo - żółte gatki, bo w końców należy do klanu Bad Moonz i trochę czarnego. Myślę, że może też robić za slavera do Gorkamorki, jeśli kiedyś znów jeszcze w nią zagramy. Squig jest standardowy - czerwony, choć gdybym ich miała więcej (jak pewnie będzie w bandzie do Mordheim), pewnie zaszalałabym z innymi kolorami. Wściekły wyraz mordki tego zwierzaka może przyprawić o dreszcze ;) Miło malowało mi się skórę - podobnie jak u grotzów malowanych wcześniej. Jak we wszystkich dotychczasowych modelach do WH40k, pobawiłam się trochę z pigmentami, chociaż na pojedynczej figurce to jeszcze nie szaleństwo - zobaczymy, co będzie przy maszynach. Zapraszam do obejrzenia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz