Jak już pisałam, wolę wersję sierżanta z młotkiem i pistoletem, ale ten też nie jest zły. Chociaż do brody mógłby mieć jeszcze wąsy, bo bez nich wiadomo, jak brodaty facet wygląda... ;) Ale co robić. Prawdopodobnie nie brakuje osób, które marzą o tej czy innej figurce z oryginalnego Averlandu, bo czy są ładne, czy nieładne, czy noszą absurdalne ciuchy, czy wysokie pióropusze, są nadal rzadkością i trudno je dostać, a dostać ich tanio raczej się nie da. Zachowam więc inne słowa krytyki na temat tego pana dla siebie, a skupię się na plusach.
A plusem jest tutaj... pióropusz. Element, który śmieszy mnie w pozostałych modelach z Averlandu, w tym modelu wyjątkowo mi się podoba. Pióra są równie długie, jak w pozostałych pióropuszach, ale odchylone do tyłu i dzięki temu nie rzucają się tak chamsko w oczy. Ładnie wyrzeźbione, łatwe do pomalowania. Bardzo pozytywna nowość, jeśli chodzi o tę bandę.
I obie wersje sierżanta - widać chyba, który wygląda na poważnego wojownika, a który na, hm... dość zabawnego gościa ;) Poza głową i oczywiście łapkami z bronią ci dwaj panowie niewiele się różnią. Jednak jak widać hełm i zarost mogą zmienić bardzo wiele w ogólnym klimacie figurki. Zapraszam do obejrzenia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz