Nie będę opisywać, co przeżyłam, próbując dodać tę notkę na bloga, bo nie są to słowa nadające się do publikacji ;) Ale gdyby nie to, że obiecałam, to odpuściłabym sobie dzisiaj. Wciąż mielący coś bezskutecznie internet doprowadza mnie do szału. Deszcz pada, szczury śpią, nic tylko do nich dołączyć ;) Ale nie można. Wrzucam więc drugiego ogórka, bardziej bojowego od pierwszego, bo ten nie walczy stołem, a profesjonalną bronią. Jakbym miała zgadywać, to ten byłby ogrem najemnym, a poprzedni stronnikiem ostlandzkim, ale to już sobie właściciel zdecyduje.
Jak na figurkę najeżoną konwersjami, malowało się go całkiem szybko i przyjemnie, ale w sumie to ogr, więc oprócz wszystkich konwersji, jest skonstruowany dość prosto. Muszę powiedzieć, że go lubię, plastikowe ogry fajnie dostosowują się do każdej bandy za pomocą nawet prostych konwersji. A tu jest ich sporo i niekoniecznie proste. I są smaczki w stylu sępa na drogowskazie ;) Czyli coś, co wg mnie bardzo fajnie pasuje na duże podstawki.
To tyle na razie z figurek. Póki nie poprawi się internet, nie będę ryzykować kolejnych siwych włosów ;) Po południu wrzucę obiecaną niespodziankę, więc zapraszamy już teraz do zajrzenia i wspólnej zabawy, a tymczasem ja zapraszam do zobaczenia ogra :)
Naprawdę dobrze wygląda :)
OdpowiedzUsuńBartek
Malowanie spodni i drewna - genialne!! Chyba wezmę się za mój Ostland!
OdpowiedzUsuń