Właśnie zdałem sobie sprawę, że najeżony skrótami tytuł posta może okazać się nie do końca zrozumiały, zwłaszcza dla nie-stałych bywalców naszego bloga. Otóż wyjaśniam: tematem kolejnego mini-cyklu, który właśnie rozpoczynam, są makiety drzew przeznaczone przede wszystkim do rozgrywek "Border Town Burning" (czyli w skrócie: BTB - taki "dalekowschodni" setting do "Mordheim") w Staromiejskim Domu Kultury, gdzie co tydzień odbywają się spotkania naszego klubu "Dębowa Tarcza".
Na wstępie muszę zaznaczyć, że nie są to makiety wykonane przez mnie - ich oryginalnym autorem jest nasz klubowy kolega Staś (nie mylić ze Staśkiem "Dwalthrim'em" ;)), natomiast moją zasługą jest ich szeroko rozumiane wykończenie, począwszy od poprawek malarskich, aż na wszelakich posypkach kończąc.
Intencją autora było stworzenie zestawu makiet do dość często rozgrywanego przez nas, wymienionego we wstępie settingu mordheimowego. Ten zestawik składa się z sześciu elementów, przy czym - gwoli ścisłości - drzewek jest w nim pięć, a element szósty to swego rodzaju "przeszkadzajka", do której dojdziemy na koniec cyklu.
Cały komplet powstał w zasadzie jeszcze na poprzednią kampanię BTB, ale w zalewie makiet, jakie do mnie wpływają od klubowiczów do wykończenia, a także w natłoku wszelakich innych projektów hobbystycznych pozaklubowych, musiał czekać cierpliwie na swoją kolej. Ukończyłem go jednak w samą porę - za jakiś miesiąc startujemy z kolejną kampanią BTB, to akurat się na nią drzewka załapią.
Tradycyjnie parę słów o wykonaniu. Trzon drzewek - o ile się nie mylę (wszakże na tym etapie nie uczestniczyłem w konstruowaniu tych makiet) - to drut osadzony na nieśmiertelnych podstawkach ze starych płyt CD. Na to bodajże taśma papierowa i szpachlówka, do tego wszelaka drobnica na podstawki, zarówno z gipsu, jak i z żywicy.
Mój etap pracy dzielił się z kolei na dwa "podetapy"...
Pierwszy z nich, de facto prostszy, to wszelakie poprawki malarskie, rozjaśnienia, dodanie niektórych kolorów itp. Słowem, przyjemnie i względnie łatwo.
Drugi - co do którego spodziewałem się, że nie powinien stanowić większego wysiłku - okazał się już paradoksalnie większym wyzwaniem, a polegał na solidnym "przymocowaniu" do drzewek sporej ilości posypek. Na czym polegała trudność? Przede wszystkim na eksperymentalnym charakterze przedsięwzięcia - wcześniej drzewek nie konstruowałem i tu trochę sprawdzałem parę patentów m.in. posypkowych. Największym eksperymentem było przymocowywanie listowia, które chwilami odmawiało współpracy w zakresie trzymania się wikolu, jakim posmarowałem korony drzew, ale po paru poprawkach i dodatkowych warstwach wzmacniających z lakieru w spreju ostatecznie zbiły się one w (prawie) pancerną kompozycję. Ostatnia część prac, polegająca na montażu wszelakich kępek trawy i innego dziadostwa na podstawki drzewek, przebiegła już bezproblemowo.
Zapraszam zatem do obejrzenia zdjęć pierwszego z drzewek (tym razem dla ukazania skali zjawiska położyłem przy drzewku figurkę - niespodzianka! - elfa):
Drzewka całkiem, całkiem. Czy chcecie poprowadzić styczniową edycję FKB?
OdpowiedzUsuńDzięki :)!
OdpowiedzUsuńFKB? Tak! Jak najbardziej chcemy (co potwierdza też Skavenblight krzycząca mi właśnie przez ramię :P)!
BTW jeszcze przed 31 grudnia dorzucę swój post o motywacji do grudniowego FKB, co by nie było luk w programie :).
No to super :-)
OdpowiedzUsuń