Drugi akolita podobny jest do pierwszego - może uzbrojenie ma trochę gorsze. W kampanii też był nazywany "gorszym" (nawet w rozpisce tak zapisałam), bo łapał gorsze rozwoje, aż do czasu, gdy banda znalazła pomniejszy artefakt, dający noszącemu go bohaterowi niezłe modyfikatory do statów. Statuetka wpadła mu w łapy i od tamtego czasu to on jest tym lepszym ;) W kampanii w KZ wszystko może się szybko zmienić... najgorszy bohater staje się najlepszym, a najlepszy nagle ginie z powodu losowych zdarzeń lub innych przypadkowych kłopotów (BtB-owi narzekacze właśnie zzielenieli). Mam nadzieję, że ten akolita nie zginie w ciągu tych ostatnich 2 bitew, które zostały do końca testowej kampanii...
Tak, wiem - ręce ma jak gibon. Muszą być długie i wyrobione od dźwigania sarkofagów i innych ciężkich rzeczy ;) Ręce oczywiście zombiacze, w tym i mój ulubiony sztylet. Po prostu piękny - mogłabym go wkleić każdej bandzie, chociaż bardziej pasuje tym "złym" niż tym "dobrym". A reszta jak poprzednio: korpus z flagellantów, zmodyfikowana GSem głowa z elfów. Jak widać, w malowaniu tutaj odwróciłam kolory, ale nadal pozostajemy w kolorystyce przyjętej dla tej bandy. Swoją drogą, w takowej (prawie) maluję teraz bandę tileańskich kupców. Chyba jestem skazana ;) Zapraszam do obejrzenia.
Fajny, choć ręce faktycznie lekko gibonowate. Czyżbym widział Blood For The Blood God? Kupcy tileańscy brzmi smakowicie, nie mogę się doczekać fotek :-) Elfie kaptury wydają się mieć spory potencjał, muszę się w nie zaopatrzyć.
OdpowiedzUsuńŁadni alko(h)olici ;)
OdpowiedzUsuńBartek