Witam w kolejnej edycji Figurkowego
Karnawału Blogowego, w której mam model wyjątkowy. Musi być
wyjątkowy, bo tematem ogłoszonym na blogu Barak Varr jest Święty
Graal. Temat dość szeroki, obejmuje bowiem (cytując):
- unikatowa figurka, której zdobycie kosztowało Ciebie sporo wysiłku?
- metoda malarska/rzeźbiarska, która sprawiała sporo problemów, ale udało się ją opanować?
- poziom, który chcesz osiągnąć przy kolekcjonowaniu/graniu?
- coś bardziej prostszego w interpretacji… może po prostu pokaż Świętego Graala?
- coś co odkładasz „na później” z różnych przyczyn?
- coś zupełnie innego, co przychodzi Tobie na myśl… Twój cel, pragnienie, które właśnie spełnisz!?
Każdy znajdzie coś dla siebie,
prawda? U mnie wybór był oczywisty, choć trochę się przed nim
broniłam. Na początek kilka słów historii. Będzie sporo
wspomnień i narzekania, więc naszykujcie sobie prowiant, bo o
suchym pysku nie da rady.
Zacznijmy od początku, który miał miejsce około 6 lat temu, kiedy to spodobały mi się Leśne Elfy na tyle, że zaczęłam je zbierać bez nadziei, iż zaowocuje to większym graniem w WFB. Miałam rację, albowiem zagrałam może ze dwa albo trzy razy (wliczając fikcyjną Bitwę o Mysię Zagłady), ale modele wytrwale zbieram do dziś. Już raczej poluję na rzadkości i bardzo kapryszę, rzadko kiedy coś kupując. Ale nie szkodzi, bo figurek nadal mam trochę. Już nawet nie liczę plastików, które wywieźliśmy do teściów. Jest jeszcze metal i... żywica. Chociaż większość mojej armii stanowią figurki GW i w większości z 6 edycji, to jednak znalazł się tam też taki lord z Reapera. Albo dzisiejsza figurka, która miała być - uśmiejecie się - bohaterką do armii, taką do grania! Wtedy to zdawało się mieć sens... akurat wyszła na świat Ar-Fienel, limitowane cudo od Studio McVey. Limitowane, rozumiecie...! Dla mnie to znaczy więcej niż promocja. Na promocje jestem odporna, na produkty limitowane już nie tak bardzo ;) I kupiliśmy. Już nie pamiętam, za ile, pewnie nie była aż tak droga, bo nerki mamy w komplecie. Po wyjęciu z opakowania okazało się, że figurka jest zbyt epicka, delikatna i piękna, bym mogła ją pomalować. Uznałam, że musi trochę odczekać. Poniekąd słusznie, bo mój ówczesny poziom malowania jest dziś dla mnie ledwie zadowalający, ale nie spodziewałabym się, że będzie leżeć aż 6 lat.
Jest problem z takimi modelami, albo
tylko ja go mam. Kiedy coś leży już tak długo, zaczynam się
obawiać, że nigdy nie zdołam tego czegoś pomalować. Że zawsze
będzie nie ten poziom malowania, nie ten czas, nie te okoliczności.
Tyle lat, tyle pomalowanych figurek, a naprawdę niewiele się
zmieniło. To jak z odkładaniem wizyty u dentysty. Kiedy pojawił
się temat obecnej edycji FKB, pomyślałam najpierw o Ar-Fienel, a
potem zaraz zaprotestowałam: „Nie, nie, za wcześnie, jeszcze nie
czas, jeszcze nie miejsce, może coś innego”. Aż pomyślałam o
przyszłości. Chociaż nie można mieć żadnej pewności, jaka ona
będzie, to i tak przecież robi się plany. Wybiegłam więc myślami
w tę przyszłość i zobaczyłam siebie jako matronę z czwórką
dzieci, która na figurki ma już niewiele czasu, jeśli w ogóle. I
uznałam, że to jest właśnie ten czas i to miejsce, ostatni moment
na pomalowanie cholernego kawałka żywicy, bo przecież niczym innym
ta figurka nie jest!
To typowy model malowany na konkursy.
Nie służy do grania, ale do wyciągania wszystkich możliwych
umiejętności. Dobra, może nie wszystkich, może nie ma miejsca na
freehandy, efektu lustra, większego pola do popisu na NMM, brakuje
jakiegoś źródła światła na OSL, ale wiecie, co mam na myśli -
to taka figurka, żeby się wyżyć artystycznie. Artystycznie,
rzemieślnik przy niej płacze. Ja przy niej płaczę ;) Płaczę, bo
już przy sklejaniu czuję, że mam łapy jak cepy (a naprawdę mam
małe, nawet jak na kobietę!), że mi się połamie w rękach
(serio, złamałam ją nawet na sam koniec malowania), że nie widzę
tych detali, a patrzenie w grafikę Google sprawia mi przykrość, bo
wiem, że tak jak innym to mi się nie uda.
Uznawszy pokornie swoją niższość,
zabrałam się do malowania. Zaczęłam w miniony poniedziałek, a
skończyłam wczoraj. Rzecz jasna nie malowałam całe dnie, był
taki dzień czy dwa, że czasu było bardzo mało, ale luźno licząc
zajęła mi pewnie ze dwa-trzy razy dłużej, niż normalna figurka.
Można to było może bardziej rozciągnąć, ale w pewnym momencie
poświęcenie więcej czasu na model niewiele mu już daje, a w
skrajnych przypadkach można przedobrzyć i zepsuć, więc
odpuściłam. Zarazem nie narzucałam sobie limitów czasowych, pewne
rzeczy muszą trwać, żeby efekt był dobry. Nie można być w ciąży
4,5 miesiąca, za to intensywniej ;) Jeden dzień zajęła mi sama
podstawka, którą malowało się chyba najprzyjemniej. Serio, teraz
się nie obrażę, jeśli ktoś pochwali podstawkę, to była
najlepsza zabawa. Sama figurka w malowaniu była nawet znośna, pod
warunkiem wyluzowania można przez nią przebrnąć. Najmilszym
momentem były oczywiście szaty, które zostawiłam na koniec.
Kolorystykę zrobiłam taką, na jaką
miałam ochotę, a miałam ochotę użyć farbek, których normalnie
nie mam okazji używać. Poza tym nigdy nie będzie to figurka do
armii, więc nie muszę narzucać sobie jesiennych kolorów, jakie
pierwotnie były w planach. Jest to raczej typ wiosna-lato, coś na czasie. Chociaż
nigdy u żadnej kolorystki nie byłam, to mniej więcej kojarzę te różne
typy urody i kolory, które do nich pasują. Kolor włosów i skóry dobrałam więc do planowanych
barw sukienki. W prawdziwym życiu trzeba niestety odwrotnie ;)
Ogólnie jestem zadowolona z efektu,
ale wiem, że nie mam zdrowia do takich modeli. Wolę zrobić więcej
w tym samym czasie, albo połowę tego czasu mieć wolną na coś
innego. Niby próbowałam zająć się równolegle czymś prostszym,
tak dla relaksu, ale tak też nie umiem, jak już coś zacznę, to
nie może czekać rozgrzebane. Ostatecznie więc poświęciłam się
całkowicie tej figurce. Na sam koniec, podczas klejenia do
podstawki, jeszcze złamałam jej rękę i musiałam zalać to
miejsce klejem, co z kolei spowodowało błyszczenie ramienia ;) Na
szczęście na zmatowienie wszystkiego, co błyszczy, a nie powinno,
niezawodnie działa Lahmian Medium, więc sytuacja została szybko
uratowana. Pomalowane! To na pewno figurka zasługująca na miano
Świętego Graala. W chwili obecnej jest unikatowa, a moja chęć do
pomalowania jej była jeszcze bardziej unikatowa i gorąco
poszukiwana przez dłuższy czas. Udało się. Teraz poproszę jakieś
Bonesy na odstresowanie ;)
!!!OGROMNA PROŚBA DO POSIADACZY
FACEBOOKA, CZYLI PEWNIE WSZYSTKICH Z WAS!!!
Na blogu Barak Varr (czyli tam, gdzie
odbywa się obecna edycja FKB) są komentarze powiązane z fb, więc
ja nie mogę się tam podlinkować, bo na fb nie mam konta. Pretensji do gospodarza tej edycji absolutnie nie mam, ale jeśli ktoś mógłby to za mnie zrobić i napisać,
że to ode mnie, będę wdzięczna.
A teraz, po chyba najdłuższym wpisie
w historii, zapraszam do nagrody za trudy czytania... dobra, i tak
wiem, że od razu oglądaliście foty. Zapraszam w takim razie raz
jeszcze, zdjęć jest dużo, bo i model wymagający ;)
Dodałem Twój wpis w komentarzach na blogu gospodarza.
OdpowiedzUsuńA co do figurki, to widać włożony trud. Opłacało się, bo model wygląda pięknie :) Gratulacje.
o Bogowie! Piękna figurka, Co za szata, włosy, podstawka... Cudeńko!
OdpowiedzUsuńCzekałem na Twój wpis i się nie zawiodłem. Faktycznie jest to Graal. I jak dla mnie spokojnie nadaje się na generała wood elfów :-)
OdpowiedzUsuńŚliczna figurka, elfka, ogół. Delikatna. Udało Ci się. Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńŚliczna figurka. Pięknie pomalowana. Co mi się podoba najbardziej? Włosy!
OdpowiedzUsuńPrzy takich dziełach to prosimy większe zdjęcia :) Genialne malowanie a Twoja skromność jest przerażająca !:)
OdpowiedzUsuńTo nie skromność, po prostu jak się na coś napatrzysz (jak na figurkę przy malowaniu), to już nie robi takiego wrażenia, zaczyna się widzieć wady. To jak z gotowaniem, bardziej smakuje, kiedy ktoś inny zrobi ;)
UsuńMyślałem, że już mnie niczym nie zaskoczysz. Normalnie szczękę zbieram z podłogi. Jeden z lepszych modeli w Twoim wykonaniu.
OdpowiedzUsuńIMO to najlepszy model Natalii, i widać że 'baba' malowała, różowe i zielone szaty to "MISTRZOSTWO!" ;)
UsuńDzięki, miałam nadzieję, że będzie to najlepsza z dotychczasowych moich prac :)
UsuńJest świetna. Mnie najbardziej podoba się kołczan, fajnie wyszły te kolory na nim a złote ornamenty dodają mu "magiczności". Oczywiście szaty są równie genialne, i włosy też ale mnie najbardziej się spodobał kołczan :)
OdpowiedzUsuńPodstawka, kołczan i włosy - tu najdłużej się gapilem. Całość to górna półka. No i fajnie się czytało :-) A leśne elfy sprzed paru lat pamiętam wyjątkowo dobrze.
OdpowiedzUsuńPiękna robota gratulacje. Elegancka figurka i świetne malowanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietne kontrasty, a jednocześnie gładziutkie przejścia, super. Szukam czegoś, żeby sie przyczepić, ale nie ma :)
OdpowiedzUsuńSam model niezbyt mi się podoba - ładna babeczka, słuszny dekolt, ale wygląda, jakby do zdjęcia pozowała, a nie szła po schodach. Natomiast malowanie - rewelacja i miszczostfo. Żaden facet by tego tak nie pomalował. Kiecka wyrywa włosy z głowy. Razem z cebulkami. A schodki urywają dupę przy samej dupie:)
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że raczej ustawiła się na schodach i pozuje z tym łukiem i ptakiem. Nie bardzo też podoba mi się ułożenie tej kiecki względem schodów, no chyba, że ją krochmalem potraktowano. Ogólnie po paru latach widzę, że ideałem nie jest, nadal piękna, ale już trzeźwiej na nią patrzę. I dobrze, bo nigdy bym jej nie pomalowała ;)
UsuńCudownie się prezentuje. Świetnie pomalowane szaty, niegdy bym nie zestawił tak udanie tych kolorów. Za każdym razem jak tu wchodzę jestem pod wielkim wrażeniem i uczę się czegoś nowego - ostanio głównie szukania szczęki pod stołem :) Jak ktoś powyżej napisał - zdecydowanie górna półka.
OdpowiedzUsuńGdybym koniecznie miał zgłosić jakąs uwagę (podkreślam: bardzo na siłę) to dotyczyłaby ona oczu. Zastanawiam się czy nie przydało by się dodatkowa ciemniejsza niebieska obwódka, by oddzielić gałki od rzucanego przez oczy blasku.
Słuszna uwaga. Ta laska ma oczy mniejsze niż wszystkie figurki, które dotąd malowałam (nie wiem, czy 15 mm nie były prostsze) i już nie chciałam tam kombinować, żeby nie było gorzej.
UsuńPiękna kolorystyka (cudowny róż i to połączenie z zielenią!), super włosy i naprawdę pasująca i świetnie wykonana podstawka! Naprawdę miło się na taką pracę patrzy i co najlepsze, zdecydowanie dłużej chce się ją oglądać niż inne zwykłe figurki =)
OdpowiedzUsuńGraal jak to Graal wymaga więcej poświęcenia i zdecydowanie więcej czasu =) Dodam tylko, że od czasu do czasu fajnie by było jakbyś pomalowała coś bardziej na poziomie tej elfki =)
Większe zdjęcia następnym razem poproszę!
Podzielam zachwyty :) Wszystko piękne, ale zielona spódnica i miękkie cieniowanie podstawki to absolutny majstersztyk. Graal jak się patrzy :)
OdpowiedzUsuńAż mi głupio, że czegoś tak pięknego ni huhu w tym miesiącu nie wytoczę :P
To jest przepiękne :) Moim zdaniem czysta perfekcja
OdpowiedzUsuńDzięki za udział! Wpis podsumowujący już zamieszczony: http://www.barakvarr.pl/figurkowy-karnawal-blogowy-ed-xxii-podsumowanie/
OdpowiedzUsuńSą pewne osoby i pewni artyści, których można podziwiać i starać się "gonić", tutaj to mi lata świetlne zajmie. Skavenblight - chylę czoła bo genialna praca!!!