Było wężowisko, będzie jaszczurowisko. Mimo, że jedna jaszczurka może tyłka nie urywała, to zawsze w kupie siła. Ze wszystkich drobiazgów sporo sobie obiecywałam po efekcie końcowym jaszczurek, bo one tak efektownie się prezentują, nawet przy słabszym skillu malarskim. Jak dla mnie lizaki to idealna armia do WFB dla początkującego malarza. Można poćwiczyć śmiałe kolory i wszystko fajnie wygląda. Dżunglowe podstawki też są fajne, żałuję, że nie miałam ich nigdy do czego zrobić. Tu standardowo mamy podziemia, ale jaszczurki dodały kolorów smutnej twierdzy, gdzie wiecznie szaro, zimno i ciemno.
Co tu kryć, lubię te jaszczury i malowało mi się je przemiło. To jak ostatni powiew karnawału (na szczęście nie Chaosu), choć Popielec był wczoraj :) Nie będę przedłużać, bo zdjęć jest dużo, a mi czas na malowanie właśnie ucieka - zapraszam do obejrzenia!
Barwna hałastra :)
OdpowiedzUsuńPiękna malowanie- a jakże inaczej!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne gadziny. I w dodatku każda w innym kolorze. Gratuluję dobrego efektu pracy :)
OdpowiedzUsuńŁadne :)
OdpowiedzUsuńKobieca ręka to jednak kobieca ręka, jak zwykle piekna paleta.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne!
OdpowiedzUsuńPrzesympatyczne ślizgony :-)
OdpowiedzUsuń