Strony

28 lutego 2023

Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #102: "Rudy 102!" - Krasnoludzki Czołg!

Temat kolejnej #102-ej edycji Figurkowego Karnawału Blogowego (dalej: "FKB") brzmi: "Rudy 102!" i jak to to ujął gospodarz tej edycji, znany wszystkim QC, twórca bloga Danse Macabre, temat ten może być "rozumiany równie szeroko jak wąsko, a więc mogą to być czołgi, machiny wojenne, rudzi, 102, a nawet teściowa" ;).

W moim przypadku pomysł miałem w zasadzie od ręki (i nie była to teściowa) - otóż stwierdziłem, że ten FKB będzie doskonałą okazją (i pretekstem) do zrealizowania pomysłu, który - mimo w zasadzie ograniczonej przydatności praktycznej (ale to sprawa bardziej złożona i jeszcze o tym za chwilę) - siedzi mi w głowie już od wielu, wielu lat, korzeniami sięgając jeszcze czasów licealnych…

Zanim zaproszę do przeczytania całej historii (i rzecz jasna obejrzenia zdjęć pozostałych zdjęć, poza powyższym) w rozwinięciu wpisu, wspomnę jeszcze dla porządku, że jest to inicjatywa o charakterze przede wszystkim motywacyjno-integracyjnym rozpoczęta przez Inkuba z bloga Wojna w Miniaturze.

Ponadto, na blogu QC pn. Danse Macabre można znaleźć listę dotychczasowych edycji FKB.

Otóż dawno temu (w zasadzie już ponad pół życia temu), jeszcze w czasach edukacji w szkole średniej, gdy dobrem nadmiarowym był czas, a niedomiarowym pieniądz, często grywałem w RPGi (za to w bitewniaki jeszcze nie bardzo) i czytałem dużo więcej fantastyki niż teraz. 

Wtedy między innymi też, z wypiekami na twarzy (dosłownie), czytałem, czy wręcz pochłaniałem, sagę o Gotreku i Feliksie autorstwa Williama Kinga (pierwszych siedem książek od "Zabójcy Trolli" do "Zabójcy Gigantów"). Wielka sympatia do obu ww. bohaterów została mi na lata, ale to temat na inną historię… 

Dzisiaj krótko o tym, że jednym z wątków, które najmocniej mi się wbiły w pamięć, były wydarzenia z "Zabójcy Demonów", a zwłaszcza motyw "pochłoniętej" przez Pustkowia Chaosu krasnoludzkiej twierdzy Karag Dum, do której grupa krasnoludów - niegdysiejszych jej mieszkańców - usiłowała dotrzeć w ramach ekspedycji ratunkowych. Najbardziej znana z ekspedycji to oczywiście ta będąca głównym wątkiem powieści - podróż na pokładzie monumentalnego krasnoludzkiego sterowca "Duch Grungniego". We wspomnieniach bohaterów przewija się jednakże historia wcześniejszej, nieudanej, ekspedycji wozami pancernymi - to właśnie w jej trakcie Gotrek (wtedy jeszcze nie zabójca, a po prostu krasnoludzki inżynier) zdobył swój słynny topór. Nie jestem pewien zresztą, czy wspomnienie tej wyprawy nie przewija się w którejś z ostatnich "staroświatowych" powieści o Gotreku i Felixie, ale tu się przyznam, że ich jeszcze nie przeczytałem… trochę się obawiam tego, co w nich zastanę ;).

Wspominam o tym dlatego, że jednym z efektów "ubocznych" ww. lektury - oczywiście piszę tu już o czasach, kiedy RPGi poszły nieco w odstawkę, a zabrałem się poważniej za bitewniaki - była chęć "zbudowania" modelu zarówno krasnoludzkiego sterowca, jak i czegoś w rodzaju czołgu/wozu pancernego dla krasnoludów. Do tematu sterowca jeszcze wrócę w przyszłości (na chwilę obecną zdradzę, że coś tam się powoli buduje, więc coś się w końcu pojawi), natomiast korzystając z okazji (czy wręcz z "pretekstu"), jakim jest bieżąca edycja FKB, stwierdziłem spontanicznie, że zbuduję sobie czołg krasnoludzki.

Jak widać, w tym przypadku nastąpiło trochę odwrócenie standardowego modelu, w którym najpierw są zasady, a potem do nich dobiera się figurkę. Otóż po spontanicznej decyzji, że na FKB szykuję krasnoludzki czołg, dopiero wtedy zacząłem się rozglądać za potencjalnymi zasadami - głównie do systemów z rodziny "warhammerów" ("Warhammer Fantasy Battles", "Warhammer Skirmish", "Mordheim", "Warheim"), w które albo grywałem, albo planowałbym jeszcze zagrać w przyszłości.

Okazało się, ku mojemu pewnemu zaskoczeniu, że o ile zasady do imperialnych czołgów w różnych wariantach (i oczywiście różnych edycjach gier) nietrudno znaleźć, to w zasadzie nie ma nigdzie żadnych zasad dla tego typu pojazdu dla krasnoludów. Nawet dość znany krasnoludzki "Juggernaut" z 2 ed. WFB okazał się "jedynie" modelem kolekcjonerskim, do którego nigdy nie powstały zasady. Niczego na ten temat nie znalazłem również w księdze armii krasnoludów do amatorskiego, ale realizowanego z olbrzymim rozmachem projektu "Warhammer Armies Project", który ma chyba najbogatsze i najróżnorodniejsze listy armii do staroświatowych frakcji. Opisany tu "Grudgebreaker" okazał się raczej parowym konstruktem do walki wręcz niż jakąkolwiek formą czołgu, czy pokrewnego pojazdu.

Finalnie stwierdziłem, że najbliższe ideału są dla mnie zasady czołgu parowego z "Warheim FS". Umieszczone są one wraz z zasadami Postaci Dramatu niejakiego Albrechta Waldnera i chociaż też są przeznaczone dla frakcji ludzkich (imperialnych), to stwierdziłem, że - po ewentualnym niewielkim dostosowaniu polegającym głównie na "zmianie operatora" - mogą być, jak na moje potrzeby oczywiście, zaadaptowane na zasady czołgu krasnoludzkiego. Co mnie też w tych zasadach urzekło, to możliwość transportu pasażerów (o ile dobrze odczytuję zasadę "Powóz"), co przy okazji "załatwia mi" również kwestię transportera opancerzonego ;). Podoba mi się też system Punktów Pary, który w "Warheim FS" jako w systemie skirmishowym o RPGowym zacięciu jest dość rozwinięty, a w systemach masowych jak WFB jest z kolei raczej pomijany (nie licząc tabel przegrzania kotła, czy pokrewnych).

Zamykając temat zasad, wspomnę jeszcze o "One Page Rules", które również w kontekście tego czołgu mam na oku. Wprawdzie w "Age of Fantasy" nie ma również, przynajmniej we frakcji krasnoludów, czołgu parowego, ale tutaj mogę się posiłkować "kalkulatorem punktów", czyli umieszczonymi w dodatkowym PDFie zasadami pozwalającymi na tworzenie nowych jednostek i precyzyjne ustalanie ich wartości punktowej. W zasadzie nic też nie stoi na przeszkodzie, bym wystawił taki czołg w "Grimdark Future" (jakbym kiedyś zagrał w tą grę z rodu OPR, co w sumie jest dużo bardziej prawdopodobne niż moja ewentualna gra w "Warhammera 40k") we frakcji "Dwarf Guilds" ;).

W jakiej grze by się jednak nie pojawił, mam nadzieję, że to pojawienie się prędzej czy później nastąpi, gdyż modelu tego bynajmniej nie przygotowywałem pod kątem wyłącznie ozdoby na półkę.

Tyle o zasadach, więc żeby Was totalnie nie zanudzić, to jeszcze napiszę pokrótce o wykonaniu modelu. Jak można się domyślić, a wręcz wprost zauważyć ze zdjęcia, jest to wydruk 3D, tym razem wykonany przeze mnie na klasycznym Enderze 3, a nie w żywicy (choć żywicą finalnie pokryty i "zaimpregnowany") modelu znalezionego w jednym z serwisów drukarskich, który wydał mi się po przejrzeniu iluś dostępnych wzorów najodpowiedniejszy do tego celu. Przeróbki minimalne - ot, doklejenie kilku krasnoludzkich emblematów i w zasadzie tyle.

Malowanie w zasadzie jeszcze prostsze niż sam projekt, w dużej mierze oparte na aerografie i "washach" olejnych, z lekką domieszką pigmentów. Taki trochę chamski "speedpaint" pod pewnymi względami, ale stwierdziłem, że większą satysfakcję sprawia mi sprawne pomalowanie modelu na stół, niż ewentualne ślęczenie nad nim X wieczorów, aż do bólu, na co nie bardzo mam czas, a jak już mam, to wolę przejść po prostu do kolejnego projektu.

Zanim przestanę ględzić i zaproszę do obejrzenia zdjęć, miałbym jeszcze do Was krótkie pytanie: jak sądzicie, czy zostawić ten model bez podstawki, czy też umieścić go na prostokątnej podstawce 100x50 mm, a może na owalnej 120x92 mm?









9 komentarzy:

  1. Chciałbym zobaczyć minę elfich ekologów. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, sądzę, że na widok tego czołgu przywiązaliby się do drzew!

      Usuń
  2. I model efektowny, i malowanie wystarczająco dobre. Ja bym zostawił bez podstawki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Również się skłaniam do opcji bezpodstawkowej, ale ciekaw jestem Waszej, tj. szanownych gości Hakostwa, opinii.

      Usuń
    2. Ja robię machiny z podstawkami.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)! Mam nadzieję, że prędzej czy później zawita też na pole bitwy.

      Usuń