Strony

26 marca 2012

Grom, ogr-stronnik z Ostlandu

Wreszcie jakiś "nieludź" z Ostlandu. Wielkiego wyboru nie miałam, bo w Ostlandzie ogr być musi. Nawet, jeśli ktoś nie wynajmuje ogra najemnika, to pozostaje jeszcze obowiązkowy ogr stronnik. Grom jest właśnie takim ogrem. Składałam go już dawno temu i właściwie skończyłam, wymagał tylko kilku kosmetycznych poprawek przed malowaniem. Jakiś czas temu udało się je wykonać i Grom już jest pomalowany i czeka na swą pierwszą bitwę. Ponieważ WIP nie był pokazywany, to i historia tego dość dużego stwora pojawi się dopiero dzisiaj - zapraszam do przeczytania i obejrzenia :)

Grom

Stawił się w dniu wyprawy, zgodnie z planem. Niewielu znało jednak ów plan i niektórzy z dużym niepokojem obserwowali go, gdy szedł ku nim leśną ścieżką. Wyglądał w sumie dość groźnie – ogromna maczuga, wielki miecz i posępne spojrzenie. Tak właśnie większość Ostlandczyków wyobrażała sobie ogra, a Grom bez najmniejszych wątpliwości był ogrem, potężnym, wysokim jak stodoła i do tego zdeterminowanym, by wziąć udział w wyprawie.

- Ja być Grom. Ja przyjść zgodnie z umową.

- Jaką umową, Gerd? - zaniepokoił się Jakob. - Nie wspominałeś nic o ogrze.

- W Mordheim przyda się ktoś taki, jak on – wzruszył ramionami Franz. - Nie rób problemów, Jakob. Skoro Gerd zechciał go wziąć, to miał ku temu powody.

- Tak postanowiłem - potwierdził Gerhard. - Wziąłem ze sobą najlepszych wojowników z Ostlandu, a Grom jest jednym z najlepszych w tych stronach.

- Dużo będzie żarł – mruknął Otto i beknął głośno.

- Niewiele więcej, niż ty – roześmiał się Bernhard. - Ale co to za pies?

Istotnie, koło potężnych jak dwie kłody nóg ogra pałętał się pies. Właściwie nie pies, a piesek – małe, żałosne stworzenie, które nie wyglądało, jakby miało jakąkolwiek wartość bojową.

- To być pies Groma. Grom go wziąć ze sobą. Grom go brać wszędzie. - Wyjaśnił ogr.

- Nie no, mamy zabrać ze sobą to coś? - zaszydził Heinz. - To przecież jest jakiś szczur, nie pies.

- Istotnie, to nie pies, to zdechlak – potwierdził Gerhard, przyglądając się Gromowi z zadumą.

- Tak – rozpromienił się Grom. - To być Zdechlak. Grom kiedyś iść lasem i napaść go dużo ork. Grom dużo pozabijać, ale przyjść więcej. Oni związać Grom i głodzić, aż Grom zechcieć dla nich pracować. Zdechlak przynosić martwy ork dla Grom i nie dać zginąć. Zdechlak przegryźć sznur i pomóc Grom pozabijać reszta ork. Wdzięczny Grom go nigdy nie zjeść i zabierać wszędzie.

- Jeden pies mniej czy więcej nie robi różnicy – powiedział Gerhard. - Przecież zabieramy ze sobą kilka psów.

- Ale to są ogary myśliwskie, a nie takie coś! - zdenerwował się Franz. - Gerd, chyba nie mówisz poważnie?

- Grom nie pójść bez Zdechlak – zastrzegł ogr. - Grom iść wszędzie ze Zdechlak i Zdechlak iść wszędzie za Grom.

- O i masz – uśmiechnął się Gerhard. - Coś za coś, panowie. A wydaje mi się – powiódł groźnym wzrokiem po najbardziej zapijaczonych towarzyszach – że to nie jest i tak najgorszy zdechlak w naszym gronie.









6 komentarzy:

  1. Świetna konwersja starego sztandarowego ogra, też mam ten model ale inaczej przerobiony. Fluff tez dobry :D
    Szkoda tylko że Zdechlak nie podpija % z kałuży ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia bardzo fajna i ciekawa :) Podobnie jak model, brawa za konwersję, podstawkę i malowanie.

    To już ostatni model z Ostlandu? Będzie zdjęcie rodzinne?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ostatni, jeszcze ogr-najemnik i bohaterowie :)
    Ale zdjęcie rodzinne na koniec będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak właśnie mi się zdawała, że zdjęć bohaterów na blogu znaleźć nie mogę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czad! I nie wiem czemu, ale pies mnie bawi ogromnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie nazwalibyście go Grog? :D

    Oba ogry świetne i bardzo klimatyczne!

    OdpowiedzUsuń