Strony

28 marca 2012

Gruag, ogr-najemnik z Ostlandu

Chociaż nie jest to konieczne, czasem lubię mieć "najemników tematycznych", tylko dla danej bandy. W przypadku Ostlandu wydało nam się to wręcz konieczne, bo ogry ostlandzkie powinny być nieco inne niż zwyczajne imperialne ogry, jakich wiele wynajmuje się podczas wypraw do Mordheim. Grom i Gruag pasowali do siebie i pasowali do bandy. Gruag uzbrojony jest w miecz odebrany jakiemuś imperialnemu wojownikowi, który po swej śmierci raczej go już nie potrzebował. Dla człowieka był to miecz dwuręczny, ale ogr z powodzeniem może go trzymać w jednej z potężnych łap ;) Muszę jeszcze raz pomalować kanty podstawki, bo widzę, że trochę się nie domalowało gdzieniegdzie. Poza tym jednak jestem z tej figurki zadowolona. Jednak nie ma to jak stare ogry, a nie te plastikowe tłuściochy :) Zapraszam do przeczytania jego historii i do obejrzenia... bo to już ostatni stronnik z tej bandy.

Gruag

Christoph nie wierzył własnym oczom, kiedy to zobaczył. Ale to nic nowego – jako opój z zamiłowania, Christoph zwykł nie wierzyć swym oczom po alkoholu. Nieustannie coś mu się w nich dwoiło lub troiło. Nie zdziwił się więc, gdy zamiast jednego ogra zobaczył dwa. Zamknął oczy i uciął sobie drzemkę, choć ogry hałasowały podwójnie i często go budziły. Zaniepokoił się jednak poważnie, kiedy pod wieczór powrócił z miasta Bernhard i stanął jak wryty przy obozowisku.

- Christoph, co tu robi ten ogr?! - zawołał, szczerze wstrząśnięty.

- No... przecież... zabraliśmy... ze sobą... ogra – wymamrotał Christoph, przeczuwając coś niedobrego.

- Nie ten! Ten drugi!

- Drugi? - Christoph uniósł głowę. - A ten... siedzą tu jakoś od południa. Przysiadł się do Groma, zdaje się.

- Jakiś ty gościnny – pokręcił głową Bernhard. - Przysiadł się, a ty zaprosiłeś go tak po prostu do naszego obozu, tak?

- Nie bardzo nadawałem się do przyjmowania gości...

W tej chwili nadszedł również Gerhard, z daleka widzący, że coś się dzieje. Na jego widok Grom i drugi ogr powstali i zasalutowali niezgrabnie.

- Wodzu – burknął Grom. - To być Gruag. On chcieć walczyć dla nas. On być dobry w walce. Nie być tani, ale robić wielki łomot. My go wziąć, to Grom już nie być jeden ogr wśród ludzia.

- Jasny gwint – Gerhard aż usiadł. - Tego to ja się nie spodziewałem.

- Ani ja – pokręcił głową Bernhard. - Christoph mówi, że siedzą tak od południa.

- No, coś koło – mruknął Christoph, niezdarnie usiłując wstać. - W każdym razie parę godzin będzie.

- I co my mamy zrobić? - Gerhard spojrzał na Bernharda. - Opłacić tego... tego ogra? - obrzucił Gruaga ponurym spojrzeniem. Ogr wyglądał nieco groźniej od Groma. Wyglądał na naprawdę zaprawionego w boju. Pewnie rzeczywiście nieźle sobie radzi...

- Nie wiem – pokręcił głową Bernhard. - Wiesz, jak tu jest. Raz mamy żarcie, a raz głodujemy. A wiesz, ile takie ogry żrą, zwłaszcza jak są dwa?

Grom chrząknął głośno, ściągając na siebie spojrzenia wszystkich.

- Wodzu – powiedział ogr. - Ty go wziąć. Grom nigdy nie prosić ludzia o nic. Teraz prosić. Gruag to kuzyn. Jego matka nas razem wychować. My razem niejeden ork już zjeść.

Gerhard uśmiechnął się pod nosem.

- Skoro tak – powiedział do ogra - niech wszystko zostanie w rodzinie.







1 komentarz:

  1. Fajny jest, podoba mi się :)
    Choć na tym medalionie mogłabyś coś namalować.

    OdpowiedzUsuń