Z tym niziołkiem miałam prawie tyle samo problemu przy zdjęciach, co z Tileańczykiem, ale i tak już za późno na zrobienie nowych, bo w niedzielę po turnieju pierwsze figurki pojechały do Łodzi :) Mam jeszcze zdjęcia kilku innych modeli, z którymi spieszyłam się do turnieju, a teraz na spokojnie mogę powrzucać na bloga. Trochę tego będzie w najbliższych miesiącach, bo na zamówienie mam do zrobienia chyba trzy bandy. Na razie jeszcze ciągnę najemne ostrza i dramatisów, bo tam najprościej, każdy ma swoje indywidualne kolory i nie musi pasować do większej całości.
Trochę mnie śmieszy ten model, malowałam go zresztą kiedyś dla nas. Niby fajny, klimatyczny, ale kręconowłosy niziołek w masce jak sado-maso wygląda trochę... no dobra, nie czepiajmy się. Nizioł to nizioł, maluje się go szybko i przyjemnie, więc czego chcieć więcej. Poza workiem złota na plecach trzeba było jakoś pokazać, że to złodziej, a nie zwykły halfas ;)
Kolory raczej takie zwyczajne, bo nie sądzę, żeby niziołki, zwłaszcza te, które chcą pozostać niezauważone, ubierały się krzykliwie. Mam nadzieję, że się spodoba - właścicielowi się podobał ;) Zapraszam do obejrzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz