Zapewne wszyscy czytelnicy bloga Hakostwo (a także goście strony internetowej klubu Dębowa Tarcza) orientują się doskonale, że we współdziałaniu z kilkoma aktywnymi klubowiczami systematycznie i nieustępliwie uzupełniamy klubową bazę makietową o nowe elementy terenu...
Jakiś czas temu pojawiła się jednak nowa inicjatywa, której pomysłodawcą był nasz klubowy kolega Telchar, by poza odpowiednią bazą makietową zadbać również o... klubowe figurki do wspólnego użytku!
Pomysł nowatorski i dość śmiały, jeżeli wziąć pod uwagę niektóre aspekty sprawy - w końcu figurki ktoś musi kupić, oddać do klubowego użytku, wreszcie pomalować. Ryzyko uszkodzenia, czy zaginięcia też większe niż w przypadku makiet. Nie mniej jednak, po ogólnoklubowej dyskusji, wymianie poglądów, rozeznaniu możliwości (głównie w zakresie, kto ile figurek może przekazać na rzecz klubu) itp. uznaliśmy, że nie jest to projekt, którego realizacja mogłaby nas przerosnąć. Przystąpiliśmy zatem do działania...
Pierwsze figurki w klubie już są: na razie są to szczury przyniesione przez Stasia i żaby Pana Ryby ;).
Hakostwo natomiast już szykuje do malowania pakiet kolejnych fiugrek, o których na blogu i stronie klubowej już wkrótce nieco szerzej.
Tematem dzisiejszego posta będzie natomiast prostej konstrukcji, wyłożone gąbką, pudełko na figurki klubowe - w końcu wspomniany, szykowany klubowy asortyment trzeba gdzieś trzymać ;).
Nawiasem mówiąc, kiedyś na blogu, u zarania jego dziejów, poruszałem już kwestię samodzielnie majstrowanej walizki na figurki - tak się składa, że pudełko przedstawione w dzisiejszym poście, a ściślej rzecz biorąc jego gąbczasta wyściółka, zostało przeze mnie złożone z materiałów odpadowych właśnie z tamtej walizki.
Pierwsze figurki w klubie już są: na razie są to szczury przyniesione przez Stasia i żaby Pana Ryby ;).
Hakostwo natomiast już szykuje do malowania pakiet kolejnych fiugrek, o których na blogu i stronie klubowej już wkrótce nieco szerzej.
Tematem dzisiejszego posta będzie natomiast prostej konstrukcji, wyłożone gąbką, pudełko na figurki klubowe - w końcu wspomniany, szykowany klubowy asortyment trzeba gdzieś trzymać ;).
Nawiasem mówiąc, kiedyś na blogu, u zarania jego dziejów, poruszałem już kwestię samodzielnie majstrowanej walizki na figurki - tak się składa, że pudełko przedstawione w dzisiejszym poście, a ściślej rzecz biorąc jego gąbczasta wyściółka, zostało przeze mnie złożone z materiałów odpadowych właśnie z tamtej walizki.
Wracając do dzisiejszego tematu, myśl przewodnia, jaka towarzyszyła mi przy realizacji tego projektu była następująca: wykonać pudełko niewielkie, proste, niedrogie (najlepiej z materiałów "odpadowych"), a przede wszystkim "wygodne", tj. bezpieczne dla figurek.
Wspomniane gąbki "odpadowe" o grubościach odpowiednio: 3 cm i 1 cm już miałem, ostał się nawet kawałek gąbki z nakreślonymi, wytyczonymi, punktami cięcia i z wyciętymi kilkoma pierwszymi slotami (który nigdy ostatecznie się nie przydał).
Pozostawało jeszcze opakowanie zewnętrzne, jakieś pudełko, czy skrzynka. Krótkie poszukiwania w domu dały w tym temacie jednoznaczną odpowiedź: pudełko po koszuli, idealne w wymiarach do tego stopnia, że nawet nie trzeba było przycinać gąbki!
Gąbka po wycięciu slotów prezentowała się następująco:
Pozostawało podkleić ją pod spodem gąbką cienką, używając do tego celu kleju polimerowego (zauważcie, że kleiłem wyłącznie wzdłuż, nie podklejając ścianek działowych między slotami - dzięki temu: primo, można je łatwiej wyginać i dopasowywać, secundo, w razie czego można wyciąć, tworząc większe sloty):
W tym samym czasie do pokrywki pudełka wsadziłem innego rodzaju gąbkę, by chroniła figurki od góry:
Z kolei grubą gąbkę z wyciętymi "slotami" wsadziłem do dolnej części pudełka (oczywiście po wyschnięciu kleju) - uprzednio wyciąłem jeszcze kilka ścianek działowych, przygotowując już miejsce dla modeli większych, konnych itp.):
Ostateczny efekt prezentuje się tak:
Pora zapełniać pudełko figurkami :)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz