Tak długiej naszej nieobecności na blogu jeszcze w jego historii nie było, ale przyczyna tego milczenia jest Wam zapewne znana z poprzedniego posta, jaki ukazał się na blogu ponad półtora miesiąca temu…
Trudno mi teraz zacząć blogowanie "na nowo" i przejść do błahych spraw hobbystycznej codzienności, niemniej jednak spróbuję.
Pracuję teraz głównie nad zapleczem do Gorkamorki, przy czym prace idą co najmniej dwutorowo: po pierwsze, tworzę makiety do tej gry, po drugie, przygotowuję figurki i pojazdy. Tempo bywa różne, ale pierwsze efekty już są.
Wśród owych efektów należy wskazać przede wszystkim kilkanaście elementów terenu przedstawiających pustynne skały (w założeniu część z nich miała być raczej typowymi wydmami, ale bardziej poszło to w stronę typowych skał...).
Konstrukcyjnie proste jak cep, czyli z materiałów odpadowych powleczonych wikolem, piachem, żwirem i rozmaitymi innymi dziwnymi posypkami.
W kwestii malowania za to jest pewne novum, gdyż owych kilkanaście makiet, które dzisiaj i w kolejnych dniach zaprezentuję, malowałem - powiedzmy umownie - w 75% aerografem, w 20% pigmentami i tylko w 5% pędzlem.
Innymi słowy, wkroczyłem w kolejną erę tworzenia makiet, w których dotychczasowe techniki oparte głównie na suchym pędzlu, z lekką domieszką washy i pigmentów, poszły raczej w odstawkę.
O samym aerografie mógłbym się nieco bardziej rozpisać, ale chwilowo ograniczę się do stwierdzenia, że maluje się nim szybko i przyjemnie, oczywiście pod warunkiem, że do zbiorniczka trafiają odpowiednie farby, w odpowiedniej konsystencji (Vallejo Air dają radę!), bo nie ma chyba nic gorszego, jak ciągłe przerywanie pracy na przepychanie dyszy.
Jeszcze słówko o kolorystyce. Zrezygnowałem z typowo Gorkamorkowej pastelowo-jaskrawej żółci, charakterystycznej dla makiet studyjnych GW z końca lat 90-tych ubiegłego wieku na rzecz palety nieco ciemniejszej, ale za to bogatszej w barwy. Czy udało mi się zachować "suchy" i "pustynny" klimat (różne wszakże oblicza mają pustynie), sami ocenicie wraz z oglądaniem kolejnych części cyklu "pustynnych skał", a w przyszłości również innych makiet do Gorkamorki.
Na pierwszy ogień skała raczej płaska, "dwupoziomowa" o schodkowo-piramidalnej konstrukcji ;). W przeciwieństwie do większości pozostałych skałek, jakie zobaczycie w dalszej kolejności, ta dzisiejsza jest z gatunku "grywalnych" i "dostępnych dla figurek" - innymi słowy można na nią wejść, a w porywach nawet wjechać, i nie będzie robić tylko za blokadę z rodzaju "impassable terrain".
Makiety świetne.
OdpowiedzUsuńA za was trzymam kciuki :)
Makiety świetne.
OdpowiedzUsuńA za was trzymam kciuki :)
Genialnie Was czytać znowu! Także 3mam kciuki!
OdpowiedzUsuńBardzo ładne. Czekam na kolejne małe dzieła :)
OdpowiedzUsuńŚwietna. Bardzo udana kolorystyka!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za miłe komentarze i zapraszam do obejrzenia kolejnych postów z cyklu :)!
OdpowiedzUsuń