Po "krasnoludzkich znacznikach uniwersalnych" pozostajemy dalej w tematyce rzeczonych znaczników. Tym razem pora na... jaskiniowe kryształy.
W założeniu mają one pełnić po prostu funkcję kosztowności w prowadzonych przez nas rozgrywkach podziemno-jaskiniowych w klimatach "Karak Zorn", ale w razie potrzeby mogą również odgrywać rolę - jak zwykł mawiać pewien znany warhammerowy klasyk - obiektywów w scenariuszach.
Technicznie rzecz biorąc przedstawione przeze mnie dzisiaj znaczniki to samoróbki mojego autorstwa, wykonane z ostruganych kawałków spienionego PCV, przyklejonych bezpośrednio do podstawki. Co istotne, znaczniki te wykonałem... ponad 10 lat temu i pierwotnie miał być to... skrystalizowany Wyrdston.
Mało tego, nawet już zacząłem je malować na zielony kolor w odcieniu spaczeniowym, ale parę miesięcy temu, gdy zdecydowałem, że skoncentruję siły na budowie infrastruktury do gier podziemnych, a przy okazji od jakiegoś czasu miałem już materiał w mojej ocenie ciekawszy do konstrukcji Wyrdstona (por. http://hakostwo.blogspot.com/2014/12/zestaw-znacznikow-do-sdku-1-wyrdston.html), uznałem, że lepiej się sprawdzą jako kryształy jaskiniowe.
Na marginesie, obecnie preferuję znaczniki na podstawkach okrągłych, ale jako że dzisiaj zaprezentowane kryształy powstały już dawno temu, znajdują się one na podstawkach kwadratowych. Dokonawszy rachunku potencjalnych zysków i strat wyszło mi jednak, że nie ma na tym etapie większego sensu przerabianie podstawek, dlatego zostały - zgodnie z pierwotnym projektem - kwadratowe.
Pozostała kwestia malowania i tu z pomocą przyszedł mi na szczęście znaleziony w Google lokalny sklep z wyposażeniem do domków dla lalek, który jakiś czas temu wprowadził do swojej oferty specjalne farbki przeznaczone m.in. do malowania kryształów, kamieni szlachetnych itp.
Farbki okazały się całkiem przyjemne, a przy tym proste w użyciu - zwłaszcza niebieski i zielony... czerwony jakoś po prawdzie mniej mi przypadł do gustu. W telegraficznym skrócie malowanie przebiega tak, że na polecany srebrny podkład (choć po prawdzie poeksperymentowałbym z innymi kolorami podkładu) nakładamy wybraną farbkę, której konsystencję określiłbym jako coś w stylu żelu z długopisów żelowych, a w akcji - jako gęsty, nieco żelujący wash, który krawędzie zostawia jaśniejsze, a osadza się raczej w zagłębieniach, czy innych miejscach, nad którymi popracujemy trochę pędzlem.
W ogólnym rozrachunku stwierdzam, że jak na pierwsze użycie tych farbek jestem nawet zadowolony z efektu, mimo wszystko wyciągnąłem jednak trochę wniosków z ich użycia i następnym razem parę rzeczy zrobię nieco inaczej. A następnych razów trochę będzie, bo kryształów do makiet "Karak Zorn" planuję sporo - od (kolejnych) znaczników, poprzez kryształy na podstawkach figurek, aż do elementów makiet. Innymi słowy, będą kryształy zarówno małe i malutkie, jak i całkiem sporych rozmiarów.
Tymczasem zapraszam do obejrzenia zdjęć:
Wyglądają fantastycznie!Czekam na kolejne podejście do malowania kryształu wszelakiego tymi farbami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Kolejne podejścia powinny być już w miarę niedługo :).
UsuńTen zestaw farb od GW jest bardzo fajny. Ja maluję na dedykowanym srebrnym podkładzie, a na 'kryształową' farbę nakładam jeszcze wash w kolorze ciemniejszym niż farba, a w przypadku czerwonego kryształu używam fioletowego washa. Na koniec jeszcze lakier błyszczący.
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoje kryształy i to m.in. ich końcowy efekt zmotywował mnie do zakupu tego zestawu, z którego również jestem zadowolony :).
UsuńDziękuję Ci za radę z washami - na pewno spróbuję następnym razem. Lakier już dałem - najpierw cieniutka warstwa matowego z puszki, by utrwalić pigmenty na podstawce i u podstawy kryształów, a potem ten błyszczący ze słoiczka od GW.
Świetny efekt, chyba sam będę musiał kupić te farbki :P
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania, a farbki rzeczywiście mogę polecić - na kryształy, kamienie szlachetne itp. w sam raz.
UsuńBardzo dobry efekt, chyba mnie zachęciłeś do zakupu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba, a wspomniany producent wyposażenia do domków dla lalek chyba powinien mi przydzielić jakąś premię za popularyzację jego produktów :P.
UsuńCzerwone rzeczywiście są najsłabsze niemniej i tak jako całość robią piorunujące wrażenie.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Nad techniką malowania czerwonego będę jeszcze pracował, m.in. korzystając z rad QC. Myślę, że jest pole do manewru, pomimo faktu, iż bezpośrednio ze słoiczka, bez żadnych dodatków, akurat czerwony IMO wychodzi najsłabiej.
UsuńŚwietny pomysł, eleganckie wykonanie oraz piękne malowanie. Wspaniałe znaczniki :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)!
UsuńZielone i niebieskie bardzo przekonujące :)
OdpowiedzUsuńŁadne!
Też tak sądzę ;). Czerwonemu bez wątpienia przydałoby się dodatkowe cieniowanie, choćby w postaci dodatkowego washa.
UsuńBardzo zgrabne 😀
OdpowiedzUsuńDziękuję! 😃
UsuńNo jak prawdziwe. Nice!
OdpowiedzUsuńPo ponad 5 latach, ale: dziękuję :)!
Usuń