Strony

22 września 2017

Figurkowy Karnawał Blogowy, edycja XXXVII - Ahoj, marynarzu! Gobbosa Blakk Eye (i Gnawer po raz drugi)

Tak jak obiecywałam, sympatyczny squigopies był tylko przedsmakiem dania głównego, jakie będzie stanowił w duecie z goblińskim kapitanem. Inaczej być nie mogło - to jedyny wilk morski spośród moich niepomalowanych jeszcze modeli. To znaczy, mam gdzieś piratki, ale one ani już nie są przydatne do gry, ani w takiej liczbie nie mam ochoty się nimi bawić kolekcjonersko. Goblina wręcz musiałam pomalować, bo po prostu okoliczności otrzymania tej figurki zobowiązują. I tak już prawie 2,5 roku leżała zapomniana w blisterku ;) Ale zanim o tym napiszę, dopełnię jeszcze formalności. Obecną edycję FKB prowadzi Maniex, a temat to "Ahoj, marynarzu!". Coś dla takich wielbicieli klimatów morsko-pirackich, jak my. Taaak... tacy zagorzali z nas wielbiciele, że przez wszystkie lata razem NIGDY nie byliśmy na dłuższym urlopie nad morzem ;) No dobra - ale figurkowo to nieraz byliśmy, np. grając w Dreadfleeta. Nie jest więc z nami tak źle!


Zielono-czerwony duet z Kromlecha trafił do mnie jako nagroda na ostatnim (jak dotąd) turnieju Mordheim w Warszawie, który miał miejsce 30.05.2015. Nagród wtedy było dużo - każde miejsce coś dostało. Oczywiście w grze mi nigdy nie szło, więc mam gdzieś jakieś niepotrzebne skrzydła z Ristula (lubię ich wyroby, ale te skrzydła średnio mi się podobają, poza tym na odcisk mi one), otrzymane za zajęcie... no, nie ostatniego miejsca (szkoda, wtedy nagroda byłaby fajniejsza), ale gdzieś blisko końca. Zwykle w turniejach szło mi tak samo, raz tylko wpadło drugie miejsce ;) Ale to 10 lat temu... Wiecie, jak jest. Nawet mając super zmysł taktyczny, nie masz wpływu na kostki. Jeszcze gorzej, kiedy nie masz ani jednego, ani drugiego ;) Za to jest jedna rzecz, na którą mam wpływ - pomalowane figurki. Traf chciał, że poszłam na ten turniej ze świeżo wymalowanymi Sisterkami. Mimo że zostały zjedzone na polu bitwy przez Beastmenów, dostałam przynajmniej nagrodę za konkurs malarski, a nagrodą był właśnie (i to według życzenia sponsora, a nie naszych ustaleń) Gobbosa Blakk Eye. 

Ze względu na wartość sentymentalną nie odesłałam go więc do składu figurek niepotrzebnych, gdy rok później robiliśmy miejsce w domu na "ekwipunek dzieciowy". Wiedziałam, że będzie kiedyś okazja goblina pomalować. Nie myślałam, że wrzucę go na bloga dokładnie w dniu pierwszych urodzin syna - a tak właśnie się stało ;) Przy malowaniu bawiłam się świetnie - dużo kolorów, nietypowe plażowe podstawki (aż musiałam dorzucić od siebie rozgwiazdę i muszelkę na piasku), pirackie i goblińskie klimaty w jednym. Naprawdę miły oddech po goblinach z Morii. Zapraszam do obejrzenia!










I w duecie ze swoim zwierzakiem





 

20 komentarzy:

  1. Portki i epolety najśliczniejsze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały gobliński admirał i jego psiak. Dobra robota!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba. Dzięki za pretekst do pomalowania ;)

      Usuń
  3. Bardzo dobra robota. Szanuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo klimatyczna figurka, dobra robota :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ genialny model! Bardzo fajnie się prezentuje!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż za zbieg okoliczności :)
    Ja w ramach tej edycji również maluję Goblina z Kromlecha :D
    Ba również dostałem go jako nagrodę po turnieju.
    Tylko, że twój jest MP a mój będzie TT :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten model aż się prosi na tę edycję :) Ale z poziomem nie przesadzajmy, nie odbiega od moich innych prac (oprócz speedpaintowych gobosów z LOTRa). Czekam na Twojego goblina, lubię różne warianty kolorystyczne tej samej figurki :)

      Usuń
  7. Powiedzieć o tej figurce i jej malowaniu, że jest genialne - to nic nie powiedzieć! Wszystko co najlepsze w naszym hobby tu widać!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zawiodłem się. Piękna robota przez duże P :)

    OdpowiedzUsuń
  9. RE! WE! LA! CJA! Admirał jak się patrzy!

    OdpowiedzUsuń