Strony

18 listopada 2017

Town Cryer, ponura legenda z przeszłości

Dawno nie podróżowaliśmy do zrujnowanego miasta, w którym wciąż trwa walka o ostatnie dusze, bogactwa i zwłoki (co kto lubi). Jeśli ktoś tęsknił za klimatami typowymi dla Mordheim, to dzisiaj się pewnie ucieszy. Trudno o coś bardziej mordheimowego, niż Town Cryer, widmo przeszłości, która na zawsze przeminęła, ale wciąż jeszcze potrafi ścigać tych, którzy bez żadnego szacunku wkraczają w zgliszcza... Choć powstała legendarna już figurka "miejskiego krzykacza", nie jest to żaden najemnik ani Postać Dramatu, a jedynie specjalne zdarzenie losowe. Spotkanie z nim może mieć dramatyczne skutki, choć nie doświadczycie od niego fizycznego ataku. Tym niemniej lepiej omijać miejsca, gdzie we mgle majaczy postać w łachmanach i słychać dźwięk dzwonka...

Pojawia się jakby znikąd. Czasem - jeśli masz szczęście - usłyszysz z dala dzwonek. Może pomyślisz, że to przyjazna dusza? Nie - nawet będąc w Mordheim od wczoraj wiesz, że to niemożliwe. Może weźmiesz go za jednego z trędowatych... i obyś miał rację. Lepiej napotkać dotkniętych zarazą nieszczęśników, niż jego. 

Z daleka zdaje się zupełnie ludzki. Nie otacza go złowroga poświata. Nosi znoszone łachmany, ale wielu w tym mieście nie ubiera się zbyt elegancko. W drugiej dłoni trzyma jakiś papier. Pożółkły plik kartek kruszy się pod najlżejszym dotykiem. Nie zwracasz na to uwagi. Teraz prócz dźwięku dzwonka słyszysz coś jeszcze. Jego usta poruszają się, ale mówi tak cicho, że ledwo go słychać. Jeszcze chwila, a dosłyszysz szept i wtedy będzie za późno...

Nagle zauważasz, że jego twarz ledwie przypomina ludzką. Niezupełnie wygląda na umarłego, ale wiesz w głębi serca, że od dawna nie ma go wśród żywych. Oczy ma puste i zasnute mgłą. Nie miota klątw w tajemnych językach i nie rzuca uroków. Ale już wiesz, że wszystko, po co tu przybyłeś, przepadło. Mało tego - wszystko, co za sobą pozostawiłeś, również jest już stracone. Wszyscy, których życie zgasło w jednej chwili w wyniku zagłady Mordheim, zdają się to milcząco potwierdzać. Milczenie zmarłych - tych pogrzebanych i tych zbezczeszczonych - staje się nagle nie do wytrzymania. Chwytasz się za głowę, próbujesz zatkać uszy. Na próżno, ciągle słyszysz ten głos. Ale jego właściciela już nie ma. Minął cię, wyrzekłszy zaledwie kilka słów. Słów, których już nigdy nie zapomnisz. 

Spoglądasz na towarzyszy z szaleńczą rozpaczą. Nie wiedzą, co się stało, są zdezorientowani. Czy słyszeli to samo, co ty, czy też dla każdego z nich miał on inne proroctwo, inną zapowiedź klęski? A może byłeś jedynym, który go dosłyszał? We mgle własnych łez dostrzegasz na bruku jasną plamę. Schylasz się i podnosisz papier, lecz zanim zdołasz przeczytać, co na nim napisano, ten rozpada się w proch. 

***

Ten model to legenda, więc choć prosty, trochę mnie onieśmielał. Chciałam, żeby był kolorowy, ale bez przesady - tak, aby te kolory nie zrobiły z niego brakującego członka bandy Karnawału. Chciałam też, żeby nie był ani widmem w dosłownym znaczeniu (nie malowałam go jako ducha), ani czymś w rodzaju zombiaka, jak w oryginalnej wersji. Choć wygląda nieświeżo i niezdrowo, to nie chodzi o prymitywne straszenie zgniłkiem. Jego sposób działania jest wszak bardziej podstępny (po szczegóły zapraszam do numeru 22 Town Cryera, gdzie znajdują się zasady owego pana). Dziękujemy Staśkowi i Konradowi za pomoc w zdobyciu tego modelu! Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Zapraszam do obejrzenia!










26 komentarzy:

  1. Piękna robota, jak zawsze z resztą :) od wielu lat jestem po wrażeniem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie wyszedł! Tak akuratnie i w sam raz, koniecznie trzeba go będzie kiedyś wpuścić na stół i sprawdzić jak się gra gdy taki osobnik miesza ci w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) No, mogłoby być srogo, gdyby takiego wypuścić. Tabelka efektów na 2k6 jest imponująca. Ale za to jacyś flagellanci albo slayerzy z dwurakami ubiliby go szybko, bo on ataków nawet nie wypłaca.

      Usuń
  3. Mistrzostwo świata. Model mega klimat. Malowanie mega dobre!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wysoki poziom wpisów cały czas. Szacuneczek! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Ta figurka to moje odwieczne marzenie. Nigdy nie miałem okazji by ją kupić. Piękne malowanie. Zawsze jak oglądam "Gnijącą Pannę Młodą" (gdzie pojawia się podobny jegomość) to mam skojarzenia właśnie z Mordheim. Dzięki za przyczynek do wspomnień.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam już dobrze "Gnijącej Panny Młodej", dawno nie widziałam, więc nie pamiętam tamtejszego "Town Cryera". Ale pasuje do klimatów Tima Burtona (może mu podsunąć pomysł, żeby zrobił film o Mordheim...). Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  6. Figurka i malowanie rewelacja. Post świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No, w sumie całkiem nieźle. Fajna podstawka. ;)






    Nie no, zajebisty jest. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)

      P.S. A z podstawką to kiedyś będzie jeszcze mowa, bo w sumie to Tomek ją robił za pomocą jednego z wałków z wzorkami, które czekają na recenzję.

      Usuń
  8. Most impressive and beautiful figure!

    OdpowiedzUsuń
  9. Do tej pory nawet nie wiedziałem, że jest taka figurka, kojarzyłem tylko gazetę. Przydałyby się zdjęcia bardziej z bliska, bo jak znam prace na tym blogu, jest na co popatrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, zdjęcia są takie jak zawsze. Naprawdę tak mało widać?

      Usuń
  10. Nawet nie wiedziałem, że taki figurek jest! Ładny:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem zachwycony kolorem szmat, to znaczy ubrań. Piękne malowanie.

    OdpowiedzUsuń