Strony

11 lutego 2018

"Pieczęcie cylindryczne" z Green Stuff World - #1 - Runiczna

Parę miesięcy temu przeglądałem przepastne internetowe zasoby w poszukiwaniu inspiracji, jak przygotować "krasnoludzkie" podstawki, głównie pod LOTRowe krasnoludy. W którymś momencie mój wzrok przykuły takie, które na wierzchu miały coś w rodzaju odłamków runicznych płyt. 

Z początku myślałem, że to z oferty którejś z jakże licznych firm produkujących rozmaite podstawki do gier bitewnych, ale po krótkim badaniu okazało się, że interesujące mnie wzory powstały przy użyciu narzędzia o nazwie "Textured Rolling Pin" z oferty firmy Green Stuff World.

Zastanawiałem się, jak określić to narzędzie po polsku i doszedłem do wniosku, że sięgnę do  historycznego określenia rodem z archeologii, ale bardzo, moim zdaniem, trafnego, a mianowicie: "pieczęć cylindryczna".

Chciałbym dzisiaj przedstawić krótką recenzję pierwszej z dwóch zakupionych przeze mnie pieczęci, a mianowicie Pieczęci Runicznej.


Ogólnie o pieczęciach

Obie pieczęcie (plus jeszcze jeden ciekawy gadżet, o którym wkrótce napiszę) zamówiłem jakiś czas temu (jeszcze w zeszłym roku) bezpośrednio od producenta, tj. wspomnianego Green Stuff World. U polskich sprzedawców, na moment składania zamówienia, pieczęci nie widziałem (poza jednym, który sprzedaje je prawie dwa razy drożej niż producent), choć przyznaję, że może najlepszego "researchu" nie zrobiłem. W tym miejscu muszę uprzedzić, że czas przesyłki najkrótszy nie jest (u mnie było to ok. 10 dni roboczych i to przy "szybszej" opcji), choć trzeba przyznać, że sprzedawca dokładnie uprzedza, jakiego przedziału czasowego możemy się spodziewać, więc nie jest to zaskoczenie i niespodzianka.

Przechodząc do meritum, czyli samych pieczęci...

Wykonane są one z twardego, półprzezroczystego tworzywa (jak podaje producent: z "plastiku PMMA", tj. Poly(methyl methacrylate), tj. po polsku tzw. szkła akrylowego) i mają kształt walców o długości 14,5 cm oraz średnicy 2,5 cm. Całkowita powierzchnia naniesionego na pieczęć wzoru wynosi zatem w przybliżeniu 14,5 x 7,85 cm.

Produkt niewątpliwie wykonany jest bardzo porządnie, a detale są ostre i wyraziste, co bezpośrednio przekłada się na jakość odciskanych kształtów. Do tej kwestii jeszcze zresztą wrócimy, ukazując konkretne przykłady.

Jak podaje producent, tworzywo ma właściwości antyadhezyjne, i poniekąd przynajmniej do pewnego stopnia faktycznie tak jest, aczkolwiek ja sam używam, na wszelki wypadek, jakiegoś smarowidła oddzielającego, z reguły oleju lnianego, każdorazowo przy odciskaniu kształtów.

Warto dodać, że pieczęcie są zapakowane w praktyczne, przezroczyste, zamykane tuby z etykietką.


W ofercie producenta do wyboru w chwili obecnej jest ponad dwadzieścia pięć różnorodnych pieczęci przedstawiających zarówno wzory w klimatach historycznych, fantasy, jak i S-F (oczywiście część wzorów jest na tyle uniwersalna, że może być zastosowana w rozmaitych realiach). Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dominują rozmaite formy bruku (czy innych rodzajów podłoża) i cegieł, ale jest też sporo wzorów "specjalistycznych", takich jak właśnie runy, czy też symbole celtyckie, azteckie, greckie bądź egipskie, a nawet rodem z prozy H.P. Lovecrafta.


O pieczęci runicznej

Jak już wspomniałem, pierwsza z zakupionych przeze mnie pieczęci, tj. runiczna (Runic) pozwala na odciskanie wzoru przedstawiającego runy oraz parę dodatkowych wzorów kolistych o stylistyce runiczno-celtyckiej (dla mnie najważniejsze jest to, że wzory pasują do tematyki krasnoludzkiej ;)).





Oczywiście, w zależności od sposobu użycia pieczęci, możemy skorzystać tylko z wybranych fragmentów wzoru. Przykładowo, planuję makietę, do której będę chciał "wyciąć" tylko te okrągłe wzory.

Skoro już mowa o sposobach użycia, mam już dość sporo konkretnych pomysłów na wykorzystanie pieczęci, począwszy od tworzenia podstawek w klimatach krasnoludzkich, aż po wykorzystanie odciśniętych elementów w tworzeniu makiet o tematyce, a jakże, również krasnoludzkiej. Pierwszy z nich już niedługo na łamach "Hakostwa", kolejne w bliższej, bądź nieco dalszej przyszłości, a tymczasem prezentuję przykłady użycia ze strony producenta:



O sposobie użycia

W największym skrócie rzecz ujmując: przetaczamy wałek tj. pieczęć po powierzchni masy modelarskiej, odciskając wzory i... właściwie tyle można by rzec w temacie.

Swoim zwyczajem nieco się jednak rozpiszę.

Po pierwsze wybór masy modelarskiej - przypuszczam, że dowolność jest tu w zasadzie nieograniczona, o ile tylko masa za bardzo nie przykleja się do wałka, a przy tym w wystarczającym stopniu "łapie" detale. Ja testowałem z samoutwardzalnymi glinkami modelarskimi typu FIMO, Jovi, DAS, KeraPlast, czy podobne (szczerze powiedziawszy miałem w ręku kilka rodzajów i niewiele się one od siebie różnią) oraz tradycyjnym "Green Stuff'em" i wszystkie się na swój sposób sprawdziły (przy czym na glinki trzeba wziąć poprawkę, że potrafią niekiedy popękać, bądź pofałdować się przy schnięciu, zwłaszcza jeżeli warstwa masy jest zbyt cienka).

Poniżej przedstawię efekty użycia pieczęci na wspomnianej glince modelarskiej (w tym przypadku Jovi) - plan był taki, by odciśnięty "placek" po zaschnięciu połamać na drobne fragmenty, które posłużą w innym projekcie, który niedługo zaprezentuję


Po drugie, jak już wspominałem, mimo iż pieczęcie mają do pewnego stopnia właściwości antyadhezyjne (dużo zależy od masy modelarskiej, jaką stosujemy!), ja na wszelki wypadek przed odciskaniem wzoru smaruję powierzchnię rozpłaszczonej masy cienką warstwą oleju lnianego, choć oczywiście możemy zastosować tu inne adekwatne smarowidła, a ewentualnie po prostu wodę, czy też, w niektórych przypakach - opcja sucha - talk.


Po trzecie, wybraną masę wstępnie rozpłaszczamy i wyrównujemy, przy czym robimy to albo już na docelowej powierzchni, na której wzór ma się znaleźć (podstawka pod figurkę, makieta itp.), albo na jakiejś powierzchni neutralnej (po utwardzeniu masy możemy taki "placek" z wzorem przykleić w odpowiednie miejsce, po ew. wcześniejszym pokruszeniu. Producent proponuje do rozpłaszczania wybranej masy specjalny gładki wałek bez żadnego wzoru oraz silikonowe pierścienie ułatwiające utrzymanie odpowiedniej grubości masy - jak ktoś chce, proszę bardzo, zapewne nieco ułatwią pracę, ale sądzę, że równie dobrze można się bez nich obyć - ja używałem zwykłego kuchennego wałka, choć pewnie nadałyby się też gładka butelka, czy słoik.




Po czwarte, zasadnicza część pracy, czyli właściwe odciskanie wzoru. Należy to zrobić możliwie precyzyjnie, bez pośpiechu, jednocześnie warto pamiętać, by wałek dociskać możliwie równomiernie do podłoża. Doświadczenie nauczyło mnie też, że lepiej docisnąć wałek nawet ciut za mocno (najwyżej masa się trochę bardziej spłaszczy), niż za słabo (detale będą niewyraźne, albo w ogóle się nie odbiją i musimy poprawiać ręcznie (raczej słaby pomysł, zwłaszcza przy takiej liczbie detali jak w pieczęci runicznej), albo zaczynać robotę od nowa.


W tym przypadku w paru miejscach detale odbiły się nieco niewyraźnie - potrzeba mi jeszcze trochę wprawy... Niemniej jednak ten "odcisk", jak już wyżej wspomniałem, po wyschnięciu został połamany na drobne kawałki i posłużył w innym projekcie, który już wkrótce zaprezentuję na "Hakostwie".
Po piąte, bezpośrednio po użyciu pieczęć myjemy wodą i mydłem, ewentualne zabrudzenia usuwamy delikatnie starą szczoteczką do zębów, a następnie osuszamy ręcznikiem papierowym, zanim schowamy ją z powrotem do tuby.

***

To chyba tyle z mojej strony. Krótko podsumowując, muszę przyznać, że "roller piny" to bardzo przydatny gadżet modelarski, użyteczny - jak się obecnie przekonuję, szczegóły wkrótce - zarówno w szybkim przygotowywaniu tematycznych podstawek, jak i w "przemyśle makietowym". Słowem: moim zdaniem wart swojej ceny.

W tym miejscu pozwolę sobie dodatkowo umieścić wideo-tutoriale producenta, tj. Green Stuff World, dotyczące używania pieczęci. Warto obejrzeć, można przy okazji przyuważyć kilka interesujących sztuczek "pobocznych" w stylu mieszanie Miliputu z plasteliną (już wypróbowałem i niedługo podzielę się z Wami wnioskami oraz spostrzeżeniami z użycia tej mieszaniny):






Już wkrótce na "Hakostwie" zagości - poza wspomnianą recenzją drugiej z zakupionych przeze mnie "pieczęci cylindrycznych", kilka projektów, w których została użyta pieczęć runiczna. Poniżej "zajawka" jednego z nich.

Duży stopień podniszczenia i popękania (masa KeraPlast) jest tu pożądany - miejsce, jakie będzie ukazane na tej makiecie, jest iście starożytne...

P.S. Warto też wspomnieć, że pieczęć runiczna przydała się Natalii w trakcie prac nad dioramą dla Findara w ramach Świątecznej Wymiany Figurkowej 2017.


14 komentarzy:

  1. Bardzo fajna sprawa. GSW w ogóle sporo ciekawych produktów ma w ofercie, choć ich ceny do najniższych nie należą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, sklep online mają bardzo dobrze i różnorodnie wyposażony, dalece wykraczający asortymentem poza tytułowy "green stuff" :P.

      Ceny niestety rzeczywiście nie najniższe - raczej w klimatach zachodniej siły nabywczej...

      Mają natomiast co najmniej kilka rzeczy dość "unikatowych" i wartych szczególnej uwagi. Jedną z nich, poza "wałkami" rzecz jasna, też zakupiłem i zamierzam wkrótce zrecenzować.

      Usuń
  2. Dzięki za recenzję, tym bardziej przydatną, że niebawem sam biorę się za recenzje pieczęci i wycinaka do liści, które GSW ufundowało na marcowy turniej WFS. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem, widziałem - miło z ich strony, że takie nagrody do puli dorzucili :).

      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  3. Fajowe, widziałem już wcześniej ale nadal robi na mnie duże wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jest to, że jak już to masz na stanie w warsztacie, to przychodzą do głowy różne pomysły na podstawki, makiety itp. z wykorzystaniem wyciśniętych wzorów.

      Usuń
  4. Bardzo wyczerpujące przedstawienie. Dodam, że od niedawna produkt ten można kupić w Polsce - mają go krakowskie Vanaheim oraz sklep Agtom. Do regulacji nacisku polecam pierścienie różnej grubości, które GSW ma w ofercie (są w Vanaheim).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, powoli pojawiają się w polskich sklepach produkty GSW; na razie wybór nieduży, ale ceny coraz bardziej przystępne (za pierwszym razem, jak je gdzieś w Polsce widziałem, były po 80 - 90 zł; 50 zł to jest natomiast przyzwoita cena w zestawieniu z oryginalną w Euro.

      Co do pierścieni, to trochę się waham. Z jednej strony wydaje mi się, że to dodatek, bez którego można się obyć, z drugiej natomiast... może rzeczywiście pomógłby w uzyskaniu równiejszych wzorów.

      Fakt faktem, że nie jest to rzecz droga, natomiast kruczek w tym jest taki, że pierścienie, jak mi się wydaje, najlepiej sprawują się, jak mamy ten gładki walec do wstępnego wyrównania i uzyskania masy o wybranej grubości, a ów gładki walec najtańszy nie jest.

      Usuń
  5. Bardzo pomysłowe urządzenie. Na pewno warto rozważyć zakup, gdy myśli się na poważnie o estetycznych figurkach. Dziękuję za kompletną i rzetelną recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo - cieszę się, że recenzja przypadła Ci do gustu :).

      Usuń
  6. Bardzo interesująca i dość wyczerpująca recenzja. Podziwiam zwłaszcza zrobienie fachowych pomiarów! ;)
    Warto rozważyć zakup, już rozkminiam które w przyszłości nabyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Staśku! :)

      Jest w czym wybierać; tak jak Ci wspominałem, na Twoim miejscu zainteresowałbym się "walcem" "Frozen" (http://www.greenstuffworld.com/en/textured-rolling-pins/224-Rolling-Pin-Hobby-Roller-Wood-Frozen.html) - wbrew nazwie dość uniwersalny, bo w zależności od zastosowania i malowania wzór może - poza lodem (choćby do "Frostgrave") - robić też np. za spękaną ziemię, spękane skały, mocno zniszczony bruk itp.

      Usuń
  7. Bardzo dobrze napisana recenzja, w pełni wyczerpuje temat. No i przez nią nie waham się już "czy kupić" tylko, "które kupić" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)! Cieszę się, że mogłem pomóc Ci w podjęciu decyzji, by dokonać zakupu ;).

      Usuń