Strony

24 kwietnia 2019

Walizkowe stanowisko malarskie - krok po kroku #7

W dzisiejszym poście dotyczącym relacji z prac nad walizkowym stanowiskiem malarskim etap dość istotny, choć - od razu uprzedzam - niestety niedostatecznie udokumentowany przeze mnie fotograficznie, a mianowicie - lakierowanie.

Z powodu małej ilości zdjęć (oraz mało zadowalającej jakości tych, które są) raczej skoncentruję się na tekstowym sprawozdaniu z przeprowadzonych działań - może niektóre rady i porady oraz moje doświadczenia w zakresie lakierowania okażą się dla kogoś przydatne.

Zacznę od kwestii podstawowej, czyli od odpowiedzi na pytanie, po co w ogóle chciałem walizkę lakierować, skoro w zasadzie już była polakierowana?

Odpowiedź jest dość prosta - walizka ma już swoje lata i dotychczasowy lakier nie był pierwszej świeżości, więc moim zamiarem było jego odświeżenie poprzez lekkie zdarcie wierzchniej warstwy  wodnymi papierami ściernymi o stopniowo malejącej gradacji, a następnie nałożenie świeżej warstwy lakieru.

Powyższe zdanie tyczy się zewnętrznej strony walizki, gdyż w środku w ogóle nie była lakierowana, a szczerze powiedziawszy nawet bardziej mi zależało na  porządnej "impregnacji" wewnętrznych przegródek z surowej sklejki niż na dopracowywaniu walizki na zewnątrz.

Poniżej krótka relacja z obu etapów prac.


Wewnętrzna strona walizki

Od razu napiszę - wnętrze walizki było dużo mniej problematyczne do lakierowania, gdyż w zasadzie nie wymagało żadnych prac przygotowawczych. Jednocześnie, jak już wspomniałem, nigdy nie było lakierowane i moim zdaniem wymagało zabezpieczenia, gdyż będzie to de facto część mojej powierzchni roboczej do malowania.

Lakierowanie przebiegało w trzech etapach:
  1. "Odtłuszczenie" i oczyszczenie wnętrza izopropanolem.
  2. Lakierowanie lakierem nitrocelulozowym - podkładowym (z użyciem pędzla).
  3. Lakierowanie właściwe - ułatwiłem sobie trochę pracę, nie chcąc ponownie (jak w pkt 2.) manewrować pędzelkiem w tych wszystkich przegródkach, i użyłem lakieru samochodowego w spreju - miałem na podorędziu dwie puszki z końcówkami dość wytrzymałego bezbarwnego lakieru (teoretycznie błyszczącego, ale w ogóle tego nie widać na tej sklejce) i akurat się nadarzyła okazja, by obie puszki w sensowny sposób wykończyć. Sumarycznie ze dwie - trzy warstwy lakieru udało się kolejno nałożyć.
Zastanawiam się teraz, czy nie dodać jeszcze punktu 4., czyli powleczenia całego wnętrza warstwą wytrzymałej, błyszczącej żywicy epoksydowej (odpowiednik ok. 50 (!) warstw lakieru). Z jednej strony uczyniłoby to ww. pkt 3 w zasadzie niepotrzebnym, a ponadto wnętrze byłoby megabłyszczące (a błyszczące powierzchnie prędzej czy później mogą się zarysować i matowić...), z drugiej jednak strony miałbym we wnętrzu całowicie nieprzepuszczalny, odporny i łatwo zmywalny "laminat".

A Wy co o tym sądzicie? Zostawić, jak jest, czy kombinować jeszcze z żywicą?






Zewnętrzna strona walizki

Na początku prac zdemontowałem z walizki wszystkie elementy w miarę łatwo demontowalne np. uchwyt, czy metalowe zamknięcia. Niektórych jednak (np. zawiasów) nie ruszałem.

W tym wypadku prace przebiegały następująco:
  1. Przetarcie całej walizki papierem ściernym o gradacji 400 - na sucho, a następnie kolejno 600, 800, 1000 i 1600 - tym razem już na mokro. W efekcie udało mi się zedrzeć stary lakier, resztki jakiś starych naklejek, śladów markera itp., a ponadto wygładzić i wyrównać powierzchnie pod nałożenie nowego lakieru. 
  2. Odpylenie i odtłuszczenie - w typ wypadku w ruch poszedł izopropanol i ręczniki papierowe.
  3. Lakierowanie lakierem nitrocelulozowym - podkładowym (z użyciem pędzla).
  4. Lakierowanie właściwe - wybrałem do tego celu lakier poliuretanowo - akrylowy... na bazie wody (do złudzenia przypomina 'Ardcoat, czy jak się nazywa ten lakier naszego ulubionego producenta?), który okazał się całkiem przyjemnym w użyciu produktem (łatwe rozprowadzenie, praktycznie bezzapachowy, szybkoschnący), jednakże muszę przyznać, że chyba wolę lakiery na bazie rozpuszczalników - mam wrażenie, że dają mocniejszą i - że tak powiem - "solidniejszą wizualnie - warstwę ochronną.
Również i w przypadku zewnętrznej strony walizki poważnie zastanawiam się, czy nie uzupełnić ww. listy o punkt 5., a mianowicie... bejcowanie walizki specjalnie przygotowaną bejcą dającą efekt postarzający drewno. Wiem, że to trochę bez sensu na lakier kłaść bejcę, ale powiedzmy, że mogę się rozmyślić i chcieć jednak walizkę podkolorować ;). Z ewentualnym bejcowaniem jeszcze jednak się wstrzymam - nie jest to na chwilę obecną etap niezbędny, a ponadto przed bejcowaniem chciałbym do walizki przymocować kilka(naście) elementów... Nielogiczne? Niezupełnie - chciałbym, by bejca tworzyła wokół nich cienie - tak jak w przypadku użycia washy przy malowaniu. Tak czy inaczej, tak jak napisałem - na razie z tym tematem się wstrzymuję.

Bok walizki - przed użyciem papieru ściernego
Bok walizki - po użyciu papieru ściernego
Wierzch walizki - przed użyciem papieru ściernego
Wierzch walizki - po użyciu papieru ściernego
Wierzch walizki - po użyciu papieru ściernego


Na koniec jeszcze słówko odnośnie zdjęć. Uprzedzając zasadne pytanie, dlaczego nie umieściłem końcowych zdjęć "gotowej", polakierowanej walizki, spieszę z wyjaśnieniem, że zdjęć z czasu tuż po lakierowaniu niestety nie mam :(, a jakbym umieścił tutaj zdjęcie z aktualnego stanu walizki, uprzedziłbym posty dotyczące kolejnych etapów prac. Ale spokojnie - kolejny post dotyczący prac nad walizką już niebawem.

4 komentarze:

  1. Na plus żywicy jest to, że łatwo będzie domyć wszelkie niechciane chluśnięcia farbą. No i może rozlany wash uda się z takiej powierzchni uratować?
    Na minus - kolejne godziny zabawy (ale czyż nie o to chodzi w modelarstwie? ;-).

    Może po nałożeniu żywicy gdyby pociągnąć ją delikatnie lakierem matującym to by się tak nie świeciła jak... wiesz co ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz i radę w sprawie ewentualnej kolejnej warstwy wewnętrznego zabezpieczenia :)!

      Wzmiankami o chluśnięciach farbą podsunęłaś mi pomysł, by... zrobić testy obciążeniowe walizki w obecnym kształcie, czyli po prostu chlapnąć gdzieś do środka farbą, czy washem i zobaczyć, na ile łatwo (bądź trudno) się zmywa) - obym tylko nie przedobrzył, bo ślady zostaną :P.

      Żywicę w razie czego już mam, ale z założenia miała posłużyć do innych celów modelarskich; zresztą i tak przed ewentualnym jej nałożeniem musiałbym ją gdzieś i na czymś przetestować.

      Usuń
  2. Jeśli posiadasz żywicę, to ja bym jej użył. Używana walizka na pewno wcześniej czy później się pobrudzi, a zabezpieczoną żywicą walizką powinno być łatwiej doczyścić. No i dobrze zabezpieczy przed wilgocią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za komentarz i radę w kwestii walizki. Zdecydowanie masz rację w kwestii ewentualnego czyszczenia walizki.

      Żywicę mam, choć kupowałem ją w innym celu i muszę sprawdzić, czy nada się do tego zadania. Innymi słowy, czeka mnie trochę testów.

      Usuń