Strony

11 października 2010

Renowacja starych makiet cz. 5 - grobowiec bohatera

Po ostatnich parunastu dniach ciszy na Hakostwie nastała wreszcie najwyższa pora na nowego posta. Zaskoczenia raczej nie będzie - kontynuuję cykl notek relacjonujących prace nad renowacją naszych starych makiet. Początkowo zamierzałem w dzisiejszym poście umieścić zdjęcia dwóch nowych odrestaurowanych terenów, jednak zużycie się zapasu trawki elektrostatycznej uniemożliwiło mi zamknięcie prac nad drugim z nich. Pierwszy jednakże prezentuję już dzisiaj, odnowiony i gotowy do gry, a konkretnie: coś, co zaczynało niegdyś egzystencję jako bliżej nieokreślona ruinka, by okazać się ostatecznie grobowcem bohatera ;).

Makieta została wykonana dobrych parę lat temu przez mojego brata z użyciem materiałów o zróżnicowanej trwałości: od tektury po jakiś typ dość trwałej pianki. Próbę czasu przetrwała jednak zaskakująco dobrze - mimo poniewierania się na półkach, w kartonach, w piwnicy itp. żaden jej fragment nie uległ uszkodzeniu...



Jedyne zatem, co pozostało mi zrobić, to przemalować ją na barwy nieco żywsze, mniej "zakurzone", a przede wszystkim współgrające z elementami terenu prezentowanymi uprzednio na blogu. Przy okazji dodałem jeden detal, który sprawił, iż ta skromna ruinka wreszcie odnalazła swoje przeznaczenie, a mianowicie umieściłem na "katafalku" kamienny posąg zakutego w zbroję rycerza. Innymi słowy, ruina stała się ni mniej ni więcej, a grobowcem "bohatera", obecnie nieco już podniszczonym i zapomnianym, a co ważniejsze: poprzez sposób wykonania (w stylu: "przyroda upomina się o swoje") jednoznacznie została zakwalifikowana przeze mnie do makiet, które będę w użytku na stole prezentującym szeroko rozumianą dzicz. W ruinach Mordheim oczywiście w przyszłości zapewne też pojawią się jakoweś pomniki i grobowce, ale to już inna bajka, na dalszą przyszłość.

Przechodząc do rzeczy, prezentuję niniejszym gotowy efekt:





P.S. Na marginesie dodam, iż ostatnio wpadło w nasze ręce nieco nowych-starych terenów ;), więc cykl poświęcony relacjom z renowacji zapewne wydłuży się jeszcze bardziej. Z drugiej strony, wszystko wskazuje na to, że gdy w jeszcze nieokreślonej przyszłości prace zostaną ukończone, można będzie zapewne zaryzykować stwierdzenie, iż wreszcie mamy czym obsadzić stół zarówno utrzymany w konwencji miejsko-zrujnowanej, jak i wiejsko-dzikiej :).

2 komentarze:

  1. Efekt końcowy zadowalający,
    ale zawsze można powspominać jak się kiedyś robiło tereny, chociaż dawne standardy różnią się od obecnych;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Same tereny są oczywiście grubo cięte ale ich renowacja jest doskonała. Mocna, świeża, bardzo przyjemna dla oka

    OdpowiedzUsuń