Są takie osoby, które, gdy przychodzicie w gości, mówią "oj, taki mam bałagan, przepraszam cię strasznie...". Wchodzicie i widzicie idealnie posprzątany dom. Bałagan to książka na kanapie albo dwa atomy kurzu na biurku. Znacie ten typ ludzi. Jest też drugi biegun - ludzie, którzy sprzątają i po parę godzin, a i tak ich mieszkanie wygląda, jakby prorosyjscy separatyści poszli za daleko na zachód i się o nie upomnieli. Właśnie my należymy do tego typu ludzi ;) Dlatego mój warsztat wymagał gruntownego sprzątania i poświęciłam na nie niemało czasu. Z szacunkiem proszę! To rzecz jasna mój i tylko mój warsztat - malarski. Całość warsztatu figurkowego Hakostwa właściwie trudno zamknąć na jednej konkretnej przestrzeni, bo... całe nasze mieszkanie jest w jakimś stopniu warsztatem. I może Tomek pokazałby całość, gdyby miał czas. W tym miesiącu jednak chyba tylko ja wyrobię normę w FKB, chyba, że stanie się cud pt. trzeci dzień weekendu. Ale wróćmy do mojego warsztatu.
Podstawą jest paint station od Hobby Zone, o ile pamiętam, to ta średnia wielkość. Większa u mnie niestety się nie mieści. Jak wyglądała przed sprzątnięciem? Była bardziej usyfiona (serio, to możliwe!) i stało tam dwa razy więcej farbek ;) Ale zrobiłam sobie takie małe wyzwanie, żeby upchnąć wszystkie potrzebne na bieżąco farby tam, co prawie mi się udało (ale teraz widzę, że są dwa odpowiedniki scorpion greena i old rose VMC, którego prawie nie używam, więc kto wie, przy większym pomyślunku może by się udało). Kilka stoi "po kątach", bo już nie zmieściło się w sloty. Nie układałam ich w ładną tęczę, choć początkowo miałam taki zamiar. Zamiast tego ułożyłam kolorami, które najczęściej łączę lub używam ich bezpośrednio po sobie.
Biurko "z oddali". Bardziej z oddali się już nie dało - plecami dotknęłam ściany. Zwróćcie uwagę na pochlapane farbą otoczenie. Tu pracuje się z prawdziwą pasją ;) A tak serio, próbowałam domyć monitor kilka razy i nie szło. Podkładka pod mysz czy biurko to już w ogóle... Zresztą, zbliżmy się bardziej do tego miejsca...
Modele, nad którymi właśnie pracowałam, to nowa banda Bartka "NoName'a" (tego od Ostlandu) ;) Jak widać paint station od HZ wciąż sprawuje się dobrze. Jest brudna, ale czego się spodziewać. Może, gdyby mi się chciało czyścić spirytusem... ;) Poza tym jednak - to trwały, porządny produkt. Zmechacił się tylko trochę przy uchwycie na kubek (wytłumaczcie mi, czemu używam tego po prawej stronie, choć jestem leworęczna?), ale to zrozumiałe, bo mimo moich wysiłków kubek czasem jest mokry z wierzchu. I co, upchnęłam farbki? Da się? No tak, pigmentów nie upchnęłam. A także magicznego spinacza do odtykania farbek i lakieru do paznokci, który był beznadziejny jako odżywka, ale używam go do lakierowania wody (mam też lakier GW, ale on wolniej schnie). A co do wspomnianych farbek, które tu stały luzem wcześniej... wyeksmitowałam je na parapet do pudełka z zapasami:
Ostatnio z wakacji przywiozłam w tym pudełku pająka, ale umarł :( I cóż, to właściwie... tyle. Nie mamy imponującej dziupli przeznaczonej tylko na figurki ani biurek zawalonych non stop bitsami, bo z braku przestrzeni kilku biurek mieć nie możemy. Ale radzimy sobie. U mnie fajnie sprawdza się paint station, mogę sobie przenosić cały bajzel w dowolnej chwili.
Wpis może krótki, ale ile zdjęć można wklejać z samym stanowiskiem pracy ;) Nuda, proszę państwa. Ale chociaż zmotywowano mnie do posprzątania - dzięki, QC!
Proszę bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa bym napisał, że masz porządek pierwsza klasa:)
OdpowiedzUsuńChciałbym mieć taki "bałagan" :-) Chyba mi się widzi, że należysz do tego pierwszego typu osób ;-)
OdpowiedzUsuńAle ja posprzątałam! I to tak po mojemu, czyli wywaliłam śmieci z kadru :P Normalnie to aż tak dobrze nie jest. Ale miło, że chociaż po posprzątaniu jakoś wygląda - widać mam za duże wymagania ;)
OdpowiedzUsuńJak to jest bałagan to ktoś jest tu chyba jednak z tej pierwszej grupy :)
OdpowiedzUsuń