Ostatnio miałam już pokusę, by wrzucić tę figurkę, ale się powstrzymałam, zostawiając najlepsze na później :) Zawsze mi się podobała i cieszyłam się, gdy w maju zeszłego roku udało się ją kupić na Allegro. Niestety nie doczekała się malowania w erze przedporodowej, więc musiała poczekać w słoiku z rozpuszczalnikiem, ale gdy już się za nią wzięłam, to na trzy raty udało się ją pomalować. No, cztery, licząc z podstawką. Szaleństwo, biorąc pod uwagę ilość wolnego czasu. Mimo wszystko czasem warto zużyć go tyle na jedną figurkę. Cieszę się, że w końcu zagościła na półce, chociaż tyle już tych pozytywnych bohaterów mamy, że trzeba by pomalować jakieś zło, żeby mieli z czym walczyć. Ale litości, komu by się chciało brać za gobliny z Morii...
Jedna Eowina, ta z pola bitwy, już kiedyś tu na blogu gościła. Dzisiejsza wersja ma zdecydowanie więcej wdzięku, jest bardziej kobieca, choć nadal występuje z mieczem. Kto tak jak my widział Władcę Pierścieni 43274982 razy, pamięta na pewno dialog z Aragornem w Dwóch Wieżach. Ponieważ internetowych głupot nie da się odzobaczyć, mnie to do końca życia będzie się kojarzyło z tym obrazkiem ;)
Fotek jest dużo, nie robiłam większej selekcji, bo niektóre figurki po prostu zasługują na więcej niż inne. A Eowina była dużo bardziej wdzięczna w fotografowaniu niż jaszczurka z Karak Zorn, która psuje balans kolorów. Dlatego zapraszam do obejrzenia, jest tego sporo :)
W pomalowanej figurce piękne jest WSZYSTKO! Szaty, twarz, włosy. Cudo!
OdpowiedzUsuńMega malowanie, bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńJaka ładna! Też chce taką!!!! Obrazek chyba widziałem, ale już zdążyłem o nim zapomnieć, dzięki za przypomnienie :D Jak skończę malować obecną falę Tzeentcha chyba też się wezmę za Władcę!
OdpowiedzUsuńTe ostre, ale nie przesadzone highlighty to Twój znak firmowy po prostu. Przepiękna robota:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny model w ładnym malowaniu.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie pomalowana.
OdpowiedzUsuń