Tak pisałam, że nie maluję pełnowymiarowych figurek... no i faktycznie nie miałam zamiaru. Ale w trakcie robót makietowych i oczekiwania, aż Tomek psiknie mi podkładem kilka drobiazgów pojawił się zastój, w trakcie którego trzeba było czymś wypełnić wolny czas. Wolnego czasu nie ma wszak dużo, trzeba korzystać. Wtedy wzięłam tego wspomnianego w poprzednim wpisie Sarumana, którego ledwie zaczęłam w lipcu i pomyślałam, że sobie go dokończę. Nawet nie zajęło mi to tak dużo. Chyba kiedyś znacznie gorzej organizowałam sobie czas ;)
Saruman Biały to trzecia figurka, która stanęła na osławionej "półce ze złem do LOTRa". Biały jest może tak średnio, trochę jak firanki przed Bożym Narodzeniem, ale technicznie jestem zadowolona, biorąc pod uwagę, że nie malowałam pół roku (!). Sam model Sarumana, lekko zmodyfikowany, malowałam już kiedyś, ale to był Saruman Błękitny. Temu zdecydowanie bliżej do bieli. Zapraszam do obejrzenia :)
Na koniec jeszcze pan i sługa, czyli Saruman w duecie razem z Grimą:
Cudowne malowanie - a cieniowanie białego- nieosiągalne dla zwykłego śmiertelnika!
OdpowiedzUsuńDobry jest :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest, ja lubię takie cieniowanie ;)
OdpowiedzUsuńPiękny! Cieniowanie bardzo nietuzinkowe i efektowne!
OdpowiedzUsuńJest elegancki. O cieniowaniu nie wspomnę ;)
OdpowiedzUsuńDobry mag z przydupasem-uczniem do Frostgrave'a! Fajnie wyszli obaj :)
OdpowiedzUsuńPiknie wyszedł Saruman i jego sługus.
OdpowiedzUsuńPłaszcz elegancki, ale i twarz Sarumana jest bardzo staranna. Ładnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń