Przygotowania do rozegrania kampanii "Lament Bugmana" trwają - na razie idę w miarę chronologicznie, ze szczególnym uwzględnieniem pierwszego scenariusza kampanii, zatytułowanego "Zasadzka na Starym Krasnoludzkim Trakcie" (ang. "Ambush on the Old Dwarf Road").
Po figurkach ochroniarzy-strzelców powozów piwnych (pierwszego, drugiego, trzeciego i dodatkowego czwartego) pora na zaprezentowanie woźniców do każdego z wozów. Pomimo faktu, iż - podobnie zresztą jak strzelcy - nie mogą oni w trakcie bitwy opuścić wozu, chciałem, by były to odrębne figurki, nieprzyczepione na stałe do pojazdu.
Dzisiaj pierwszy z trzech woźniców - Borin Grugisson.
Figurka jest prostą konwersją inżyniera z bodajże 6 ed. WFB - młot został mu zamieniony na bat (wykonany z drutu i masy modelarskiej). Jest to w zasadzie 1:1 skorzystanie z pomysłu przedstawionego w sekcji modelarskiej w pierwszej części kampanii "Lament Bugmana".
Pozostałe zdjęcia w rozwinięciu wpisu. Więcej szczegółów dotyczących samej kampanii zamieściłem we wpisie wprowadzającym.
"Nie każdy krasnolud może pochwalić się tym, że powierza mu się coś cenniejszego niż złoto – beczki samego Josefa Bugmana. Lecz Borin Grugisson, syn Grugiego z Karak Hirn, dowiódł wielokrotnie, że jest godzien takiego zaszczytu.Borin to woźnica z krwi i kości, znany wśród karawan jako „ten, który potrafi poprowadzić wóz nawet przez lawinę”. Jego powóz, zwany „Srebrnym Kuflem”, to konstrukcja nietypowa jak na krasnoludzkie standardy – lżejsza, z przemyślnym zawieszeniem i wzmocnieniami z runicznej stali, a także solidnymi, okutymi kołami. Bugman mawia, że „jeśli coś może wytrzymać pełny ładunek piwa i gniew Borina, to znaczy, że zrobiono to dobrze.”
Zamiast mułów czy koni, Borin powozi parą potężnych bojowych kozic górskich, zwanych przez niego Skald i Bruni. Zwierzęta te, uparte i dzikie, zdają się rozumieć każde jego słowo (a przynajmniej przekleństwo). W górskim terenie żadne inne stworzenia nie dorównują im zwinnością – potrafią przeskoczyć rozpadlinę, ominąć pułapkę i stratować goblina jednym ciosem rogów.
Borin nie jest wojownikiem w klasycznym sensie – jego bronią są mocne ramiona, długi bat i znajomość każdego kamienia na krasnoludzkich traktach. Gdy karawana wpada w zasadzkę, nie rzuca się do walki – tylko kieruje kozice tak, by wóz stał się taranem z beczkami w roli amunicji. Wielu zielonoskórych do dziś wspomina widok lśniącego kufla na froncie powozu, który właśnie przetaczał się przez ich linię."




Ależ super wykorzystanie inżyniera! Piękna robota.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)!
Usuń