Skończyłam poprawiać bandę do BtB, ale te poprawki i pierwsza bitwa nastroiły mnie jakoś pozytywnie do dalszych działań modelarskich w tym kierunku... Dawno temu złożyłam parę szkieletów więcej, ale kiedy straciłam serce do tej bandy, zostały tak w walizce... ciągle w podkładzie. Po latach wygrzebałam je i uznałam, że nie są złe. No, bez żadnych wielkich konwersji - po prostu złożyłam sobie parę szkieletów. Z perspektywy czasu mogę sobie żałować, że nie kupiłam wcześniej szkieletów z Khemri (części ich będą w zombiakach, bo po jakimś czasie kupiliśmy je do zupełnie innych celów). Ale w sumie szkielety to ożywione kości z różnych parafii - różnych bitew, różnego pochodzenia. Mogą mieć nieco inne wyposażenie. Pierwotnie miałam używać tych w zbrojach jako wightów, ale jednak nie mogę. Są za bardzo szkieletowi, nie wystarczy ich zakuć w zbroje.
Tak więc trzy kościaki doczekały się po latach pomalowania. Tak jak zombiaki doczekały się jednak złożenia, a gigant odnalezienia... powoli wszystko zmierza ku końcowi :) Szkielety, jak wspomniałam, nie były składane jakoś wybitnie. Tyle, że wybierałam moje ulubione bitsy ;) Ich wątłe sylwetki to zarazem zaleta i wada. Wada, jeśli ktoś nieostrożnie coś złamie. Zaletą jest to w takich przypadkach, jak u szkieletów po lewej i prawej - wystarczy lekkie zgięcie i już mamy wrażenie, że ludek biegnie. Można w sumie niskim kosztem dodać modelom dynamiki.
Z nadchodzących nowości - złożyłam 3 zombiaki do tej bandy (jednak...). Tomek był na tyle miły, że złożył mi z kawałków kompletnie połamanego bone scorpiona (będzie jako gigant). Tak więc jeszcze 4 modele czekają na pomalowanie, a może więcej, jeśli zdobędę 2 dodatkowe wighty. Ale to nie koniec, bo przecież nie samym BtB człowiek żyje... Zapraszam do obejrzenia :)
Podobają mi się :)
OdpowiedzUsuń