Trwało to wieki i wcale nie tego, że miałam okresy zniechęcenia od momentu, kiedy tylko ujrzałam ten wózek. Nie. Nikt nie spodziewał się sigmaryckiej inkwizycji i tego, ile to wszystko potrwa i ile motywacji bezpowrotnie pochłonie. To naprawdę trwało długo - żaden model nigdy nie zajął mi tyle czasu. I mówię tu o samym wózku, bo niektóre części (np. woźnicę, konie i inne drobiazgi) malowałam oddzielnie. Podejrzewam, że malarze na poziomie Golden Demon w takim czasie malują przeciętny konkursowy model piechoty ;) Niestety jestem mniej zdolna, więc ja w takim czasie na gorszym poziomie pomaluję tylko taki wózek. Ale co robić... i tak nie jest to mało. Cieszę się, że to już za mną.
31 lipca 2015
30 lipca 2015
Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #14
Muszę się pochwalić: skończyłam dziś ostatnią na długi czas figurkę na zamówienie :) "Figurka" to trochę mało powiedziane. W najbliższym czasie znajdzie się na blogu. Pewnie napiszę też parę słów, dlaczego to mroczne słowo "ostatnia" się pojawiło, zwłaszcza że może być bezterminowe. Ale to nie dziś, bo dzisiejsza figurka została pomalowana już jakiś czas temu i wtedy myślałam, że nic mnie nie zniechęci. Nawet dziwne nakrycia głowy kolejnych Chińczyków, którzy być może chowają coś cennego pod spodem, bo jak inaczej je wyjaśnić.
28 lipca 2015
Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #13
Jak nie wiadomo, co wrzucić, to zawsze pozostaje jakiś Chińczyk. Zawsze, choć nie na zawsze - 2/3 bandy już się na blogu pojawiło, ale dokończmy dzieła zniszczenia. Klient chyba bloga nie ogląda, bo już by się upominał o wysyłkę. Ale może dobrze, bo nie chce mi się robić fotek całej tej bandy. Indywidualne już im zrobiłam, ale grupowych mi się nie chce, nawet nie wiem, jak ich podzielić, bo tam to już totalnie nie wiadomo, kto jest kim. Pewnie będę robić tylko całość. Idea wrzucania na bloga całej bandy co weekend mi się trochę posypała, bo co weekend coś się dzieje i nie mam czasu na zdjęcia ;)
24 lipca 2015
Figurkowy Karnawał Blogowy, edycja XI - "Który świat wybrać?"... albo i nie?
Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że w obecnej edycji FKB, którą ogłosił Asterix z Valadoru, wróciliśmy do bardziej "teoretycznych" wpisów. Dobrze mi wychodziło zawsze lanie wody, chociaż dziś nie chcę tego robić, bo nie jestem pierwszą osobą, która będzie pisać o tym konkretnym systemie. Koyoth w swoim wpisie już dość konkretnie i rzetelnie go opisał, więc ja może podejdę z innej strony... albo z różnych stron. Nie wiem, czy zdołam ów system zareklamować, bo coraz częściej dochodzę do wniosku, że to nie system dla każdego. To samo niby można powiedzieć o każdym systemie, bo przecież nie wszystko wszystkim się podoba (widzimy teraz na przykładzie Age of Sigmar, jak podzielone są opinie), ale po latach grania, turniejów, kampanii, po poznaniu różnych ludzi dochodzę do wniosku, że to jak z chłopakiem, za którym szaleją wszystkie laski w klasie - każdemu może się spodobać, ale nie każdy będzie z nim szczęśliwy.
22 lipca 2015
Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #12
Pora na kolejnego "Chińczyka". Tym razem to jeden z modeli, które bardzo mi się podobały od początku, choć ostre rysy (ja to zwałam "krzywe mordy", ale można i ładniej ;)) mogą nie trafiać w gusta wszystkich. Ale dynamizm modeli chyba już każdemu się spodoba. Według mnie to jeden z bardziej udanych panów w tej bandzie, takich zwykłych, bo są też modele "dziwne", które należą dla mnie do całkiem innej kategorii (np. jak ten Mongoł z dziwnymi drewienkami w dłoniach). Chyba nawet wolę ostatnio modele "zwykłe"...
20 lipca 2015
Zapomniane figurki - stary wózek Karnawału
Dzisiejszego wpisu proszę nie traktować całkiem serio ;) Mamy wakacje, jest luz i czas odpoczynku, a ja czasem mam ochotę wrzucić coś innego, niż nieśmiertelne zamówienia. Trudno nazwać tę figurkę "zapomnianą", bo nie zapomniałam o niej, po prostu powstała na długo przed stworzeniem bloga. Czyli naprawdę dawno... pamiętacie pewnie bandę Karnawału Chaosu - ponad pięć lat temu wrzucałam ją tutaj, dziś niestety wydaje mi się ona dużo poniżej moich możliwości i mam ochotę znów ją rozpuścić i na nowo pomalować ;) A i tak było to drugie malowanie tej bandy. Pierwsze uskuteczniłam jeszcze w 2007 roku i jak na tamte możliwości i doświadczenie, które miałam, wyglądała całkiem fajnie. O wiele lepiej od pierwszej bandy, którą malowałam, czyli undeadów, z których niedawno (przy okazji majowego FKB) pokazywałam na blogu drega. Ale swoją reprezentacyjną bandę musiałam zrobić lepiej, więc w 2008 roku wzięłam się za nią na nowo. Figurki rozpuściłam, ale wózek zrobiłam nowy, bo tamtego nie było sensu rozpuszczać. Był to totalny scratch built, miałam do niego sentyment, więc zapakowałam go do pudełka i zaginął na lata w szafie, jak to wiele przedmiotów ma w zwyczaju po okołoślubnej przeprowadzce.
18 lipca 2015
Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #11
Są takie modele, których malowanie sprawia pewne trudności, nawet nie bardzo daje radość, ale paradoksalnie wychodzą nieźle. W tej bandzie był chyba ich rekordowy odsetek ;) Nie lubiłam zwłaszcza typów takich jak ten dzisiejszy, ze względu na to, jak mocno mają osłoniętą twarz. Sprawiało to spore trudności w pomalowaniu jej jak trzeba. Ale to nie był jedyny problem. Zauważyłam jednak, że za dużo narzekam, więc przejdę od razu do pozytywów: zaskoczyły mnie te modele. Potrafią ładnie wyglądać i fajnie pasują do reszty bandy. Na półce cała hałastra wygląda bardzo spójnie.
16 lipca 2015
Dwarf Doomcrushers z Avatars of War
Każdy w miarę regularny czytelnik naszego bloga zapewne całkiem dobrze się orientuje, że armie do Warhammera Fantasy Battle wraz ze Skavenblight wprawdzie kolekcjonersko zbieramy, ale raczej w ten system nie grywamy, a ewentualne rozgrywki, zdarzające się od święta można policzyć na palcach jednej ręki (w skali dwuletniej).
Moim Krasnoludom wprawdzie bardzo daleko jakościowo do Leśnych Elfów Natalii, głównie ze względu na fakt, że w dużej mierze są niepomalowane, a nawet jeszcze nieposkładane, niemniej jednak kolekcja się powiększa i w ostatnich dniach trafił do niej całkiem pokaźny, nowy zestaw od Avatars of War: Dwarf Doomcrushers, który chciałbym Wam dzisiaj pokrótce przedstawić w stanie świeżo wyjętym z pudełka.
14 lipca 2015
Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #10
Tak jak zapowiadałam, trochę mniej tu ostatnio bywam. Inni blogerzy są strasznie aktywni i nie uznają wakacji ani innych okolicznościowych przerw, więc nawet nie nadążam ich czytać ;) Ale postaram się powoli nadrabiać. Jeszcze została połowa Chińczyków do wrzucenia, trochę innych drobiazgów też, niekoniecznie nowych (choć w większości tak). Mnisi lub czymkolwiek ma ta banda być, stanowią jednak większość. Dzisiaj to znowuż bardziej Nippon niż Cathay, o ile dobrze mi się wydaje. Fajne tam wymyślili ocieplacze na portki.
9 lipca 2015
Merchant Caravan - Marco Colombo
Tak, to już ostatni pieszy ludek do tej bandy, ale na wózek trzeba jeszcze trochę poczekać. Warunki fizyczne i pogodowe nie dały mi ostatnio za dużo posiedzieć. Nie tylko przed kompem (gdzie zwykle maluję), od którego buchało gorąco, ale w ogóle. Wakacji w tym roku za dużo nie mam, więc chociaż tak niech będzie. Ale jednak staram się pomalutku ten wózek kończyć. Natomiast piechota i ci bardziej oderwani od ziemi już są gotowi. Na sam koniec zostawiłam figurkę, którą bardzo lubię, sama posiadam (ale jeszcze nie malowałam) i która da się ładnie wpasować w różne mordheimowe bandy (no dobra, kupcy z BtB i Marienburg).
6 lipca 2015
Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #9
I przychodzi taki moment, kiedy trzeba pokazać figurkę, co do której uczucia ma się bardzo mieszane... tak to jest, jak się maluje dla kogoś, to uczucie się nie starzeje ;) Uczucia mieszane, ale może zacznę od tych pozytywnych, bo ich nie brakowało. To jeden z tych modeli, które malowało się bardzo przyjemnie, bez większego trudu. Naprawdę, aż miło byłoby spojrzeć na efekt końcowy, gdyby nie jeden szczegół. Czasem zdarzają się faceci (kobiety pewnie też), którzy mają wszystko na miejscu, tylko ta twarz... I nie ma rady, taką twarz też trzeba pomalować. To znaczy figurce, nie prawdziwemu facetowi ;)
4 lipca 2015
Merchant Caravan - Człowiek z Tarczą
Pora wrócić do karawany, chociaż niewiele jej już zostało. Wózek to długa przeprawa z malowaniem, ale chyba już bliżej niż dalej. A wśród pieszych modeli ten jest przedostatni. Ostatnio chwaliłam model z finecastu, to tu dla odmiany wyleję wiadro pomyj. Nie na model, bo ten jest świetny. Bardzo mi się podoba, ale jakość odlewu w odróżnieniu od tamtego kupca była gorsza. Nadlewki to akurat nic, jak dla mnie lepiej, jak żywicy jest za dużo niż za mało. A niestety za mało też bywało - efektowną dziurę np. w tyłku zalepiłam i chyba obecnie śladu nie ma. Ech, nierówne te figurki z finecastu jednak były. Szkoda, bo piękne modele w nim wydawali.
3 lipca 2015
[Inbox] "Garden Of Morr" (do SDKu)
Rzadko kiedy - właściwie tylko przy "specjalnych" okazjach - decyduję się na publikację na Hakostwie posta zawierającego tzw. "inbox" (dla niewtajemniczonych: swego rodzaju relację z otwarcia zestawu, czy też recenzję produktu, w tym wypadku o tematyce figurkowo-bitewniakowej). Powodem jest z reguły fakt, że w Internecie tego typu recenzji jest do odnalezienia sporo i de facto jest to trochę powielanie tematu.
Dzisiaj biorę jednak na warsztat makietę firmy Games Workshop pt. "Garden of Morr" (dalej: GoM), a okazja jest "specjalna" z co najmniej trzech względów.
2 lipca 2015
Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #8
Nie będę ukrywać - nie rozumiem tej figurki. Nie wiem, za kogo ma robić w bandzie, chociaż w tej zbieraninie akurat trudno, abym wiedziała cokolwiek na ten temat o jakimkolwiek z pozostałych modeli ;) Ale powiedzmy, że pozostali są jakoś wytłumaczalni, a ten to zagadka. Najwyraźniej im dalej na wschód, tym mniej rozumiem ;) Cóż, tak bywa. O ile własne bandy tworzę z jakąś myślą przewodnią i w cudzych też staram się takiej myśli dopatrzeć (zwykle mi się udaje), to w myślach niestety nie czytam. Pewnie jednak niepotrzebnie się czepiam, bo modele na blogu są głównie do oglądania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)