Czy ktoś z Was jeszcze pamięta swoją pierwszą płytę CD? W moim przypadku była to pierwsza połowa lat 90-tych, a płyta była niewiadomego pochodzenia znaleziskiem z tzw. "Górek" nieopodal mojej podstawówki. Z kolei pierwsza realnie działająca płyta, którą miałem w ręku, pożyczona zresztą, w komplecie z pożyczonym raczej archaicznym napędem CD-ROM, to "składanka" gier od "Ruskich" z bazaru, a na niej m.in. "Warcraft: Orcs & Humans" - gra, która zresztą nie pozostała bez wpływu na moje późniejsze zainteresowanie nie tylko całą serią Warcraftów, ale i fantastyką w ogóle.
Ale nie piszę tego tylko po to, by sobie powspominać... Jak to słusznie zauważyła Galadriela, świat się zmienił i czuć to nie tylko w wodzie, ziemi i powietrzu, ale również w tym, że płyty, z towaru unikatowego, drogiego i "na wagę złota", przeszły ewolucję poprzez towar masowy i dostępny na kilogramy dla każdego (pamiętacie te coraz szybsze napędy, coraz tańsze nagrywarki i płyty CD-R, a potem i DVD-R, kupowane w pękach nawet i do 100 sztuk?), aż wreszcie stały się, w czasach obecnych, towarem nierzadko odpadowym, który chociaż - by oddać sprawiedliwość - nadal bywa w użytku (u nas w domu głównie w formie CD Audio i filmowego DVD), to jednak coraz częściej zalega już tylko na naszych półkach (niekiedy już w zepsutej formie, bo czas bezwzględnie obchodzi się z płytkami słabej jakości - przede wszystkim mam tu na myśli płytki samodzielnie nagrywane, zwłaszcza "szemranych" producentów, bo nie każda płyta to choćby taki M-Disc), zbierając kurz, niejednokrotnie dawno już ustąpiwszy miejsca przenośnym pamięciom, bezprzewodowym dyskom, pamięciom w chmurach i innym cudom techniki.
Dlaczego o tym piszę i co ma z tym wspólnego legendarny MacGyver? Otóż bohater popularnego serialu na pewno znalazłby - niczym współcześni internauci - dziesiątki zastosowań dla hałd odpadowego poliwęglanu w płytkach o średnicy 12 cm. I ja również, w ramach XXXIII edycji Figurkowego Karnawału Blogowego, prowadzonej obecnie przez Dziada z Lasu, prezentuję jeden ze sposobów wykorzystania poczciwej płyty CD (względnie DVD, czy jeszcze innych poliwęglanowych krążków o wspomnianej średnicy 120 mm i grubości 1,2 mm - wszystkie je zbiorczo i roboczo będę nazywał po prostu "CD").
Jakie to konkretnie zastosowanie? Ameryki nie odkryłem: chodzi o podstawki pod makiety (a dokładniej: drobne makiety, zwane często "przeszkadzajkami") na płytach CD. Jest to dość dobry materiał na wspomniane podstawki - wytrzymały, cienki, twardy, nieulegający deformacjom pod wpływem wilgoci, jak to niekiedy bywa z materiałami drewnopochodnymi.
O ile makietowe zastosowanie płyt CD to sprawa całkowicie znana, to mniej znaną sztuczką, którą dzisiaj zaprezentuję, będzie nadawanie brzegom płyty nieregularnych kształtów, które w mojej ocenie w przypadku makiet są dużo ciekawsze, zwłaszcza, gdy planujemy większą ilość "drobnicy" umieszczonej na płytach i chcemy uniknąć wizualnego efektu dokładnie takiego samego kształtu podstawki w każdym przypadku.
Przykład takiej podstawki ukazała w ostatnich dniach Natalia w swoim karnawałowym poście.
1.) Planujemy docelowy kształt - w tym celu warto posłużyć się markerem, którym rysujemy kształt na płycie. Muszę jednak zawczasu uprzedzić, że ze względu na pewne trudności w cięciu poliwęglanu, idealne wycięcie pożądanego kształtu może nie być łatwe.
2.) Etap teoretycznie opcjonalny, ale moim zdaniem ważny - zabezpieczamy oczy przed ewentualnymi odpryskami przy dalszym cięciu. Jak jesteśmy gorliwi, można też zabezpieczyć drogi oddechowe przed późniejszym pyłem poliwęglanowym, powstałym w dalszych etapach pracy.
3.) Tniemy. Ja używam nożyc do blachy; mam akurat takie proste, choć lepsze byłyby wygięte. W Internetach, w rozmaitych tutorialach robienia ozdób i innych dupereli z płyt, najczęściej używają po prostu nożyczek. Podobno można zmiękczyć płytę w bardzo gorącej wodzie, ale tego jeszcze nie próbowałem, więc trudno mi to potwierdzić, bądź zdementować.
4.) Wyrównujemy brzegi. Można użyć pilnika, można też zastosować papier ścierny gruboziarnisty - moim zdaniem o gramaturze najlepiej poniżej 100, a konkretniej - ok. 40-60.
5.) Wspomnianym papierem ściernym popełniamy zbrodnię na CD, czyli ją tęgo rysujemy. Nie oszczędzamy sił, ma być mocno porysowana i chropowata, dzięki czemu makieta, bez względu na to, jakie klejące specyfiki użyjemy do jej budowy, nie odklei się od podłoża.
6.) Zatykamy otwór na środku CD, chyba że zrobiliśmy mini-podstawkę nieobejmującą otworu. Ja używam kawałków starych kart (np. płatniczych), czy inszego polistyrenowego (?) złomu, przyklejanych np. klejem cyjanoakrylowym. Przypuszczam, że mocna taśma klejąca też by dała radę.
7.) Opcjonalnie. Wyrównujemy powierzchnię płyty, jeżeli w trakcie cięcia trochę się zdeformowała. Chodzi oczywiście o uzyskanie powierzchni idealnie płaskiej. Robimy to poprzez umiejętne wyginanie za pomocą chwytnych odnóży.
8.) Usztywniamy płytę. Ja z reguły używam niezbyt grubej warstwy twardego gipsu szpachlowego, który po stwardnieniu jest całkiem pancerny, zaś Skavenblight stosuje po prostu wikol z piaskiem. Oczywiście można usztywniać już po naklejeniu na płytę innych elementów makiety - innymi słowy, baza usztywniająca niekoniecznie jest potrzebna.
I to by było na tyle. Zarówno w bliższej, jak i w dalszej przyszłości możecie się spodziewać na łamach naszego bloga całkiem sporej ilości drobnych makiet na tak właśnie przygotowanych podstawkach, więc niewątpliwie będzie okazja zobaczyć nie tylko ukazaną tu teorię, ale również i praktykę.
Też miałam jakąś składankę gier od Ruskich ze Stadionu X-lecia. To była moja pierwsza płyta CD z grami - muzycznej nie pamiętam, ale na pewno była dużo później, bo CD mogłabym słuchać tylko na kompie (pierwszy discman był koło 5. klasy podstawówki). Zapamiętałam muzykę z filmu Armageddon jako jedną z pierwszych ;) Piękne czasy, opowiemy o nich Mateuszkowi. A teraz zabieraj ten poliwęglanowy złom z półek i przerabiaj na podstawki :P
OdpowiedzUsuńHa! Też znalazłbym jeszcze jakieś płyty z korony Stadionu X-lecia :-) Michael Jackson do dzisiaj gra, chociaż na niektórych trackach już się zdrowo zacina :-) Sentyment...
UsuńPodobnie i u nas :D - płyt pamiętających Stadion X-lecia jeszcze kilka na składzie jest, m.in. ostatnio wygrzebałem ścieżkę dźwiękową do polskiego filmu "Wiedźmin" :P.
UsuńCo ciekawe, spora część tych płyt była profesjonalnie tłoczona, a różniły się od oryginałów jedynie brakiem hologramu. Komuś kiedyś chciało i opłacało się w to bawić, jeszcze przed epoką szerokopasmowego Internetu i P2P, który to sposób wymiany plików obecnie de facto i tak jakby w odwrocie.
Kiedy nie było internetu, pozostawał stadion. Gdy tylko przyjeżdżałem do Warszawy, musiałem go odwiedzić. Ciekawe rozważania na temat przemijania płyt CD, które podzieliły los dyskietek. Po raz pierwszy spotkałem się z pomysłem przycinania płyt CD - ale efekt jest bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że praktycznie cała korona stadionu była zapełniona straganami z płytami - samo obejście tego to dłuższa chwila. Biorąc pod uwagę fakt, że to było raptem jeszcze paręnaście lat temu, a teraz na tym miejscu majestatycznie wznosi się "PGE Narodowy", aż trudno w to uwierzyć!
UsuńOdnośnie moich rozważań, w ciągu paru dni po napisaniu tego tekstu miałem parę razy do czynienia z całkiem nowiutkimi i aktualnie używanymi płytami, co kazało mi się zastanowić, czy nie zagalopowałem się z moimi tezami... Mimo wszystko przypuszczam, że chyba każdy znajdzie u siebie przynajmniej sporą garść starych CD przeznaczonych na przysłowiowy "przemiał".
Mało kto myśli o nieregularnych kształtach takiej płytowej dioramy, a przecież o niebo lepszy efekt wychodzi =)
OdpowiedzUsuńDziękuję 😃 i polecam ten sposób - chyba mimo wszystko szybciej takie małe podstawki można wyciąć z CD 💿 niż np. z HDFu, czy PCV.
UsuńRzeczywiście, cięcie poliwęglanu wymaga precyzji. Jest to bezbarwne, przeźroczyste tworzywo, niezwykle odporne na uderzenia.
OdpowiedzUsuń