Przypuszczam, że nie raz zdarza Wam się, przeglądając gromadzone przez lata zapasy hobbystyczne, natrafić na figurki/makiety kiedyś rozpoczęte, ale potem zapomniane, niedokończone, odłożone na bok… Ja tak mam dość często, przy czym ostatnimi czasy, w miarę możliwości, staram się kończyć rozgrzebane projekty, na które natrafię.
Takim "rozgrzebanym" właśnie drobiazgiem jest bohater dzisiejszego wpisu, ot zwykła figurka gargulca od Mini Monsters, którą kiedyś zacząłem malować, ale wtedy skończyło się tylko na podkładzie i bazowym kolorze, natomiast ostatnio - natrafiwszy na nią przypadkiem - wziąłem ją na warsztat i trochę "speedpaintingowo", trochę eksperymentalnie, głównie zresztą z użyciem farb olejnych rozcieńczonych terpentyną oraz pigmentów, wreszcie dokończyłem.
Co tu dużo więcej pisać… może co najwyżej wspomnę, że gargulec - w moim zamierzeniu - może służyć (podobnie jak ten zły drzewiec) zarówno jako element terenu, jak i stwór z bestiariusza (z płynnym przechodzeniem z jednego stanu w drugi i odwrotnie) - w tym wypadku raczej w rozgrywkach "miejskich".
Piękna robota!
OdpowiedzUsuńGargulec niczym z katedry Notre Dame!
Bardzo dziękuję i bardzo trafne skojarzenie!
UsuńDobre to!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńDość przerażający.
OdpowiedzUsuńCzyli można rzec, że spełnia swoją rolę! Dziękuję za komentarz!
UsuńGood job my friend!
OdpowiedzUsuń:)
Thank you :)!
UsuńSiedzi tak długo, że oczy mu mchem zarosły. ;)
OdpowiedzUsuńDzięki temu jest odpowiednio mesiaty i omszały, by płynnie poruszać się w tematyce staroświatowej!
UsuńPięknie będzie pasowała na mury terenów do Mordheim :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Wprawdzie murów jeszcze nie mam, ale rzeczywiście są w planach.
Usuń