W ostatnim poście, w którym zakończyłem prezentowanie serii dwudziestu odnowionych "przeszkadzajek", wspomniałem, iż uzupełniłem ją o jeszcze jedną makietę, która wprawdzie nigdy nie była częścią tej serii, ale obecnie odnowiłem ją przy okazji prac nad ową dwudziestką.
Nie ma co ukrywać - makieta ta, a konkretnie coś w stylu posągów na okrągłym postumencie, to nie są wyżyny modelarskiej finezji, a można by wręcz powiedzieć, iż ma w sobie coś naiwnego. Jedno ją jednak wyróżnia i sprawia, że zasługuje na uwagę: jest to w zasadzie pierwsza makieta, jaką zrobiliśmy w klubowym gronie... Na szybko, od niechcenia i może nieco byle jak, ale jednak wspólnymi siłami ;). Było to w roku bodajże 2007, gdy spotykaliśmy się jeszcze nie w Staromiejskim Domu Kultury, a w Domu Kultury Śródmieście.
Niestety - w przeciwieństwie do ukazanej w poprzednich postach dwudziestki barykad (i nie tylko) - w tym przypadku zwyczajnie zapomniałem zrobić zdjęcia, które ukazywałyby, jak owa makieta wyglądała przed renowacją. I tak jednak niedużo byłoby do pokazywania - ot, najzwyklejszy dwukolorowy, czarno-biały drybrush.
Prezentuję tymczasem efekt końcowy, po renowacji.
Brakuje tylko śladów po gołębiach ;)
OdpowiedzUsuńHehe, wystawimy na parapet w SDKu - będą ślady uzyskane w naturalny sposób :P.
OdpowiedzUsuńNo ma to coś z socrealizmu, ale grunt, że jest mocny klimat!
OdpowiedzUsuńPudełko po serku wiejskim rządzi! To była jedna z szybszych makiet jakie zrobiliśmy :D
OdpowiedzUsuńFakt, zapomniałem w notce opisać pokrótce z czego powstała ta "makieta": wspomniane przez Dwalthrima pudełko po serku wiejskim ;), podstawka z płyty CD, tektura z jakiegoś opakowania na cegły pokryta fakturą ze szpachlówki i cztery gipsowe ludki z Allegro ;).
OdpowiedzUsuń