Prace nad makietami do klubu nadal trwają nieprzerwanie i choć miałem przez chwilę pokusę, by napisać, iż końca ich nie widać, to jednak gdy spojrzę wstecz, widzę już naprawdę pokaźny asortyment ukończonych prac, natomiast gdy patrzę przed siebie, powoli dostrzegam (choć na razie jeszcze w oddali) koniec pewnego etapu określanego ogólnie jako "renowacja starych makiet". Zanim jednak na warsztacie na dobre zagoszczą całkowicie nowe tereny, jeszcze przez jakiś czas w centrum uwagi będą makiety starsze, często niewykończone, oczekujące na renowację.
Właśnie do nich należy nowy zestaw makiet, który ukończyłem ostatnio (po prawdzie była to kwestia jednego wieczoru), a konkretnie: skały i głazy, przeznaczone przede wszystkim do mordheimowych "settingów" pozamiejskich, takich jak "Empire in Flames", czy "Border Town Burning", tym razem w wersji "letniej", w przeciwieństwie do całego cyklu pokrytych śniegiem skałek, jakie gościły na blogu już jakiś czas temu.
Zanim przejdę do ukazania zdjęć pierwszej z odnowionych (czy też raczej: wykończonych) skałek, parę słów wprowadzenia. Otóż cały ten zestaw makiet - w przeciwieństwie do lwiej części uprzednio odnawianych terenów - nie został pierwotnie wykonany przez żadnego z naszych klubowiczów. Zastaliśmy je już w SDK, gdzie spoczywały na dnie jednego z najrzadziej używanych kartonów. Na stole nie gościły w zasadzie ani razu - przypuszczam, że głównie ze względu na fakt, że nikt nie chciał grać na mizernie wyglądających terenach niepomalowanych (bądź bardzo kiepsko pomalowanych), mając równolegle do dyspozycji komplet już ukończonych.
Ostatecznie jednak owe skałki doczekały się chwili, kiedy zebrałem je wszystkie i zabrałem do domu, gdzie część doczekała się wykończenia w stylu zimowym (cykl "Ośnieżone skały"), natomiast pozostała część, chwilowo odłożona w kąt, musiała cierpliwie poczekać, by ostatecznie nabrać nowych kształtów, charakterystycznych dla nieco cieplejszych pór roku (potrzebujemy w końcu zestawów makiet na oba typy stołów, zarówno na zimowe, jak i "letnie").
To chyba by było na tyle tytułem wstępu do mini-cyklu; prezentuję poniżej zdjęcia pierwszej ze skał, a kolejne w najbliższych dniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz