W najnowszej edycji Figurkowego Karnawału Blogowego, ogłoszonej na blogu Groana, mieliśmy za zadanie obejrzeć to zacne dzieło kinematografii, a ci, którym nie wypaliło oczu, mieli potem jeszcze pomalować figurkę... no dobra. Na szczęście nikt nie kazał oglądać Fifty Shades of Grey, trzeba było tylko pomalować figurkę w odcieniach szarości. A to nie takie trudne, nawet jeśli się w ostatniej chwili czas niebezpiecznie kurczy (wiadomo, trzeba na ostatnią chwilę wypełnić PIT-y i poleżeć w szpitalu, żeby nie było za dużo czasu na figurki). Miałam awaryjny plan minimum, w sumie też fajny, ale najbardziej jednak napaliłam się (tak a propos tytułu tej edycji) na nietoperze z Reapera, z serii Bones, które kupiliśmy jakiś czas temu do Karak Zorn.
Mamy trochę stworków do KZ, które czekają na pomalowanie. Moim planem minimum na tę edycję był mały kameleon, przybierający kolor ścian w podziemnej twierdzy ;) I to na pewno kiedyś zrealizuję, ale teraz udało się z nietoperzami. Seria Bones to figurki, których część pamiętam z dawnych czasów, gdy były jeszcze odlewane w metalu. Teraz są plastikowe, a to plastik taki trochę śmieszny, mocno giętki. Trudno go opiłować, nadlewki raczej ścinałam skalpelem. Dziwnie się też zachowuje w podkładzie - czarny mat wychodzi na nim bardzo, bardzo błyszczący. Musiałam i tak podkładować to dodatkowo farbką, żeby nie błyskało po oczach. Ale podkład trzyma się tych figurek świetnie, żeby nie było - tu nie ma do czego się przyczepić.
Rój nietoperzy robi w Karak Zorn za... rój nietoperzy. To stworzenia, których pełno w opuszczonej twierdzy i jaskiniach poniżej. Bywają nietoperze zwykłe, bywają i gigantyczne, a rój to jeszcze inna, oddzielna kategoria, jaka pojawiła się w Karak Zorn. Sama rzeźba jest jaka jest - może bez przesady z detalami, ale dość łatwo się maluje i dość przyjemnie się patrzy. Nagrobek w kontekście KZ jest trochę od czapy, niemniej już nic z nim nie kombinowałam i został, jaki był. Jest odrobina krwi na podstawce - w końcu to mogą być nietoperze-wampiry, a choć jestem pewna, że tego na zdjęciach nie widać, nietoperze o widocznie wyodrębnionych głowach mają również czerwone oczy. Dzięki temu szarość jest trochę przełamana.
Obawiam się, że trudno mi napisać szerzej o malowaniu. To tylko zwykły czarny rozjaśniany białym, odrobinę jaśniejszy na nagrobku, niż samych nietoperkach, ale niewiele. Jeden z najbardziej nielubianych przeze mnie kolorów do malowania... kiedyś. Teraz mi to nie przeszkadza, mogę malować czerń na okrągło. Jedyna rada, jakiej mogę udzielić, to bardzo uważać z dawkowaniem białego, zwłaszcza na początku, na etapie przechodzenia z czerni do ciemnej, a potem średniej szarości. Ale to chyba wiele osób wie i nie ma w tym nic odkrywczego. Zapraszam do obejrzenia :)
To je myszoptica :)
OdpowiedzUsuńBartek
Unusual and very very nice!
OdpowiedzUsuń