Nie wiem, czy to element warheimowy, czy fantazja autora, ale mamy w bandzie też muzyka. Przynajmniej kogoś, kto z muzyką ma minimum wspólnego, czyli pana z bębenkiem. Czemu nie? Niech wybija rytm zwycięstwa (byle nie marsze pogrzebowe dla towarzyszy). Banda Ostlandu się rozrasta, a tradycyjnie najciekawsze i największe modele zostawiam na koniec. Dlatego pod względem liczby modeli mamy już połowę, ale jeśli chodzi o ilość pracy, to niestety jest to "mniejsza połowa", bo w tej drugiej są ogry, wózek i panowie z dziwnymi sztandarami ;) A na blogu to już w ogóle ułamek, ale spokojnie - wszystko wyjdzie w swoim czasie.
Problem z tym modelem polega na tym, że jest dość mocno pochylony do przodu i nie znalazłam sposobu, by udało mi się uchwycić na zdjęciu jego twarz. Z perspektywy tych zdjęć może wyglądać ciut dziwnie ;) Ale zapewniam, że ma normalną twarz, na tyle, na ile można nazwać ją normalną z tą imperialną fryzurą (ciekawe, jak w obozie bez luster i zaplecza kosmetycznego osiągają takie efekty na włosach i zaroście). Tak czy siak, zapraszam do obejrzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz