15 listopada 2009

Michael Kempler, kolejny z łowców

Dawno już nie było Ostlandu, a to dlatego, że wciąż nie mogłam zmusić Haka do posprejowania kolejnych, od dawna już gotowych ludków :) Wczoraj jednak stało się, więc dziś, gdy tylko pojawiło się światło dzienne, można wrzucić fotki kolejnego z łowców. Tym razem konwersja nie jest jakaś duża, imperial archers + sakiewka i dorobiona cięciwa (obowiązkowo u łuczników). Ten pan jest szczególnie wprawiony w polowaniu na ptactwo, co łatwo rozpoznać (podobno to biedactwo, które trzyma w łapie, jest bażantem...). Na uwagę zasługuje fakt, że jest młodszym bratem bimbrownika prezentowanego w poprzedniej odsłonie...


***
Michael Kempler

Drugi z synów Edwarda Kemplera miał w sobie jeszcze mniej z ojca, niż jego brat. Właściwie Michael przez całe swoje dzieciństwo był wierną kopią matki, zarówno z wyglądu, jak i charakteru – sprawiał wrażenie wiecznie wystraszonego i smutnego. Jego siostra, Eleonore, okazywała mu dużo ciepła, ale opuściła dom, zanim zdążył dorosnąć. Edward Kempler nie słynął z delikatnego traktowania ludzi, także swoich członków rodziny, więc bardzo możliwe, że wieczny smutek Michaela wynikał właśnie z tego.

Na szczęście brzemię wiecznych awantur z ojcem wziął na siebie Jakob. Michaela względnie rzadko spotykał więc gniew ojca; zdaje się, że Anika Kempler chciała oszczędzić przed nim chociaż najmłodsze z dzieci i nieraz poświęcała się dla dobra syna. Edward umarł zresztą, ledwie Michael osiągnął wiek młodzieńczy, a w ślad za nim rok później poszła również matka. Michael i Jakob zostali sami.

Jakob, jako dużo starszy, odziedziczył dom i całą ziemię po ojcu i dziadku Georgu. Michael pozostał w domu Kemplerów, jednak coraz częściej starał się z niego wyrwać. Odkrył, że poza domem zapomina o ponurych wydarzeniach z przeszłości, a ci, z którymi zaczął chadzać do karczmy i na polowania, uznali że całkiem wesoły z niego chłopak. Choć nie przepadał za Ottonem Bergiem, zaprzyjaźnił się z jego synem Volkerem, a potem także z jego ciotecznym bratem Siegfriedem – obaj chłopcy byli niewiele młodsi od Michaela. Ci dwaj, widząc jak bardzo potrzebne jest mu towarzystwo, zaczęli zabierać go na polowania. Jak się okazało, Michael świetnie sobie radził z polowaniem, zwłaszcza na ptactwo.

Gerhard nie zapomniał o nim, planując wyprawę; potrzebował bowiem łowców, i to najlepszych. Wprawdzie Michael nie należy do zbyt pewnych siebie, ale Siegfried i Volker zdołali namówić przyjaciela. W końcu wyprawa do Mordheim to takie większe polowanie...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz