Mało kto już pewnie pamięta, ale ponad rok temu z hakiem (nomen omen) wrzuciłem pierwszy post z cyklu poświęconego "klubowym figurkom", który zresztą - podobnie jak post niniejszy - prezentował zmajstrowane przeze mnie pudełko na "figsy"... Właśnie w tym pierwszym poście znajdziecie wprowadzenie do cyklu oraz wyjaśnienie, czym są owe "klubowe figurki".
Tymczasem, z pewnym opóźnieniem, ale jednak w końcu, pora na kontynuację cyklu...
Od zmajstrowania pierwszego pudełka dość sporo się zmieniło, przede wszystkim pod względem dość znacznego wzrostu liczby naszych "klubowych figurek". Było to zasługą ofiarnych klubowiczów, a przede wszystkim "Duszego", który hojnie wsparł klub swoją kolekcją i swoimi zakupami.
Ogarnięcie figurek, tj. ich przygotowanie do malowania, samo malowanie itp. to oddzielny temat i to - obawiam się - projekt na lata ;), bo modeli jest już dość sporo, wiele jest wymagających w malowaniu, bądź po prostu dużych, a ponadto wiadomo, że każdy ma jeszcze własne kolekcje na głowie, do ogarnięcia. Zostawmy na razie jednak ten temat - jeszcze do niego w przyszłości wrócimy.
Zanim jednak nasza ekipa przjdzie do etapu wykańczania, malowania itp. całego tego figurkowego zasobu, dobrze by było mieć odpowiedni pojemnik do ich przechowywania, który na co dzień będzie bezpiecznie zamknięty w SDKowej szafce.
Pierwsze pudełko, oparte na klasycznych gąbkowych "slotach" dostosowane jest w zasadzie wyłącznie do figurek wielkości człowieka, no - maksymalnie - ogra, a tymczasem nasz klubowy zasób rozrósł się o wiele modeli m.in. potworów o niestandardowych, naprawdę sporych kształtach. Uznaliśmy wspólnie, że najlepszą metodą na ich przechowywanie będzie zmajstrowanie jakiegoś pojemnika z metalowym dnem, którego będą się trzymać figurki na namagnetyzowanych podstawkach.
Do sprawy podszedłem dwuetapowo.
Po pierwsze, zakup samego pojemnika - z dość dużej gamy pudełek plastikowych dostępnych np. w marketach budowlanych wybrałem takie bez przegródek (a ściślej rzecz biorąc: z tylko jedną, wyjmowalną przegródką) i na tyle wysokie, by zmieściły się tam nawet największe z naszych maszkaronów (np. hydra).
Po drugie, sporządzenie metalowego dna, które wykonałem z blachy dachowej przyciętej na wymiar nożycami. Jako że były to jedne z moich pierwszych prób majstrowania przy blasze, przy wycinaniu blacha miejscami się nieco wyszczerbiła, ale w ogólnym rozrachunku udało mi się wpasować ją na wymiar do dna pojemnika, a następnie przykleić pasami dwustronnej, wzmocnionej taśmy samoprzylepnej do dna. Okazało się, że całkiem nieźle zdało to egzamin - blacha trzyma się mocno i stabilnie.
Efekt końcowy, już po zapełnieniu pudełka figurkami, prezentuje się następująco:
Muszę jeszcze zaznaczyć, że nie wszystkie figurki - na chwilę obecną - doczekały się podstawek, a praktycznie wszystkie czekają na przygotowanie do malowania (tj. spiłowanie linii podziału, klejenie, ew. konwersje itp.), no i samo "pochlapanie farbą" ;). Generalnie jednak figurki to odrębna historia - zapewne będę je systematycznie prezentował na łamach "Hakostwa" :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz