9 września 2010

Renowacja starych makiet cz. 1 - pagórki (leśne)

Gdy ponad rok temu przeprowadziliśmy się wraz ze Skavenblight do naszego mieszkania, całkiem świadomie i z premedytacją nie zabrałem ze sobą swoich starych makiet do Mordheim i Warhammera. Głównym powodem takiego działania była chęć wykonania nowych, lepszych, gdyż ze starych zwyczajnie nie byłem już zadowolony. Pozostawiłem je bratu, który jednakże dość szybko się ich pozbył, dostarczając je w sporym kartonie do mojej piwnicy ;). Tam przeleżały dobrych kilka miesięcy, aż do niedawna, kiedy to przy okazji jakiś prac remontowych natknąłem się na wspomniane pudło z terenami. Z pewnym sentymentem przejrzałem jego zawartość i trochę szkoda mi się zrobiło, że cały ten zbiór, na którego przygotowanie, jakby nie patrzeć, poświęciliśmy z bratem kiedyś trochę czasu, i na którym niejedną bitwę rozegraliśmy, teraz gnuśnieje w piwnicy, czekając już chyba tylko na wyniesienie do śmietnika. Przypomniawszy sobie opowieści naszego dobrego mordheimowego znajomego, Staśka "Dwalthrima" o renowacji i "tuningowaniu" starych terenów, uznałem, że te stare makiety mają jak najbardziej szansę znów zaistnieć bez wstydu na polu bitwy i dumnie stanąć obok konstrukcji najnowszych.

Tym samym rozpoczynam paru(nasto) odcinkowy cykl notek o pracach związanych z szeroko rozumianą renowacją moich starych makiet. Co by już nie przedłużać i nie przynudzać, przechodzę niniejszym do meritum. Dzisiaj, na pierwszy ogień, coś prostego, ale jakże potrzebnego na bitewnym stole reprezentującym dzicz (czyli stole do Warhammera, tudzież "dzikich" settingów Mordheim w stylu EiF, czy BTB), a mianowicie pagórki.

Jeszcze dzisiaj rano (czy też raczej: wczoraj rano, zważywszy na to, iż już po północy), po wyjęciu z kartonu, wyglądały tak:

Pagórek 1


Pagórek 2


Pagórek 3


Pagórek 4


Jak widać, parę rzeczy aż się prosiło o poprawę. Po pierwsze, brąz ziemi, niewyraźny, nieszczególny, nieciekawy, oczekujący co najmniej na dodatkowe rozjaśnienie, a najlepiej o całkowitą zmianę. Po drugie, wyliniała i byle jaka trawka elektrostatyczna z prześwitującym klejem wikolowym. Po trzecie, odpryski tu i ówdzie - do pilnego załatania. Poza tym jednak muszę przyznać, że z owymi wzgórzami czas obszedł się i tak dość łaskawie, zwłaszcza  biorąc pod uwagę raczej średnio trwałe materiały, z których to zostało wykonane (tektura i szpachlówka). W szczególności, miłym zaskoczeniem był dla mnie fakt, iż  tekturowa podstawa nie tylko nie wygięła się od wilgoci, ale wręcz w jakiś sposób utwardziła się jeszcze bardziej.

Proces renowacji nie był specjalnie skomplikowany, ani tym bardziej długotrwały. Najpierw pomalowałem pagórki w całości (łącznie nawet ze starą trawką ;)) brązową podkładową farbą wikolową. Gdy wyschła, przyszedł czas na standardowe rozjaśnianie -  zastosowałem odcienie zbliżone do tych, jakie użyłem na "dzikiej" stronie stołu bitewnego. Następnie oczywiście trawka elektrostatyczna sypana z dozownika na cienką warstwę rozwodnionego wikolu, no i na deser drzewka, krzaczki, mech i tym podobne badziewie - te ostatnie przyczepiane gorącym klejem z pistoletu.

Efekt końcowy prezentuję na poniższych zdjęciach. Jak widać, pagórki stały się raczej leśne, czyli de facto, makieta po przepoczwarzeniu narodziła się na nowo w innej już postaci, bardziej jednak przystającej do naszych obecnych makietowych potrzeb (a konkretnie zapotrzebowania na tereny leśne). Zdjęcia nie są idealne i do tego przekłamują nieco kolory, ale robiłem je o takiej porze, iż światło sztuczne było do ich wykonania nieodzowne, a z paru powodów spieszyło mi się, by zrobić je możliwie szybko. Dość jednak pisania, do rzeczy wreszcie przechodzę, czyli do zdjęć:

Pagórek 1



Pagórek 2



Pagórek 3



Pagórek 4


4 komentarze:

  1. Dobrze, że to odnowiłeś, szkoda byłoby wyrzucać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poza tym wygladaja naprawde dobrze:) A nawet jesli gdzies cos tam odstaje od obecnego poziomu reszty terenow, to zawsze mozna je wykladac w razie palacej potrzeby, kiedy na gwalt potrzeba wiecej terenu na stole. Ale naprawde, po renowacji prezentuja sie bardzo ok.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny tiuning! Górki prezentują się bardzo zacnie.
    A jakiegoż to dozownika tudzież innego wynalazku papy Gargamela używasz Tomek do podsypywania trawki?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za komentarze :)!

    Dwalthrim, papa Gargamel na okoliczność smarowania smerfów wikolem i posypywania ich trawką wynalazł coś takiego: http://4.bp.blogspot.com/_jjdnwfQRp2c/TF6JpabyPxI/AAAAAAAAB_g/Dkc7f4Ejtuc/s1600/26.jpg. Trawka nakładana przy pomocy tego ustrojstwa faktycznie jest bardziej nastroszona, a do tego wygodnie pokrywa się tym większe powierzchnie. Z drugiej strony jest to dość nieprecyzyjne i sporo trawki sypie się naokoło (rzecz jasna wystarczy rozłożyć gazetę i zebrać później cały ten nadmiar trawki do ponownego wykorzystania).
    Konstrukcja takiego dozownika jest prosta jak drut - postaram się w najbliższym czasie sporządzić tutorial, jak tanio i szybko wykonać coś takiego w domu.

    OdpowiedzUsuń