20 lutego 2014

Averland #6

Powoli zbliżam się do końca plastików z Averlandu - ten jest przedostatni. Niedługo przejdę do ciekawszych modeli (ciekawszych, bo nigdy wcześniej ich nie malowałam i pewnie mi się nie zdarzy). A tymczasem, nadchodzi przedostatni pan, uzbrojony w łuk. Czepialskim pragnę zwrócić uwagę, że ma strzały... no, przynajmniej jedną. To takie typowe w Mordheim - możesz wystrzelić ich dziesięć i nie zdziałać nic, a możesz jedną strzałą posłać do piachu dwóch wrogów (tak, częściej jednak doświadczamy tej pierwszej sytuacji). Życzmy więc temu panu, by ta strzała pozamiatała na polu bitwy, to dostanie od kapitana nowy kołczan.  

A swoją drogą - lubię ten łeb. Jest brzydki, taki typowo chłopski. Przyznam, że Maniex dał mi do myślenia w komentarzach pod poprzednim Averlandczykiem pisząc, że za bosymi stopami może kryć się niezła opowieść. I tak stwierdziłam, że za tym brzydkim wieśniaczym ryjem (chyba użyłam go do naszego Ostlandu, tam pasował jeszcze lepiej) też coś się może kryć. Od posłania najbrzydszego dziecka z rodziny na wyprawę szaleńców, bo go nie szkoda, po początki deformacji Chaosu... zapraszam do obejrzenia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz