26 czerwca 2015

Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #7

Pierwszy raz poważnie wątpię, czy wyrobię się z FKB w tym miesiącu ;/ Może jednak nie będzie tak źle. Zostały jeszcze 4 dni. Mam pewien model, który... ujdzie. Nie no, pasuje, jest zarówno upadły, jak i ma dość nagości, ale myślałam, że znajdę coś lepszego. Zawsze tak myślę ;) Póki co, zostało mi mnóstwo Chińczyków do wrzucenia i dziś właśnie jeden z nich. Kolejny łucznik, nie jest ich tak dużo, ale kilku panów z łukami w bandzie mnichów mamy. Najbardziej krucha część tych modeli to właśnie łuki - większość przyjechała połamana. Oczywiście wiadomo, że kurierzy nie obchodzą się z paczkami zbyt delikatnie (zamówcie sobie kiedyś klatkę dla zwierząt z dużą kuwetą...), ale tu akurat było widać, że to wina metalu.

W tym łuku to chyba grot strzały wymagał całkowitego dorobienia - nie wiem, bo nie podjęłam się piłowania i pinowania czegoś z taką ilością ołowiu. W końcu nie jestem w tym hobby sama, mąż może pomóc ;) Sama gęba typa była problematyczna w malowaniu, bo otwory na oczy były ledwo zaznaczone. Rzeźba taka, w jeszcze jednym (podobnym) modelu w tej bandzie miałam takie coś. Ale wyszło jak wyszło, chyba nienajgorzej. Zapraszam do obejrzenia.


3 komentarze:

  1. Wspaniały model! Mega podoba mi się ta a la Japońska banda:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Idziesz z tymi samurajami jak burza :-) Ten ma dość ciekawą pozę. A co do FKB to też boję się o to czy się wyrobię. Dzisiaj zacząłem malowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy model, wygląda naprawdę super!

    OdpowiedzUsuń