21 lipca 2010

Dwarf Treasure Hunters - strzelcy z 6 ed.

Dzisiaj mała aktualizacja i zarazem początek wielkiego projektu zamówieniowego. Przynajmniej wielkiego jak na realia Mordheim. Jest to banda krasnoludów, dość obszerna, bo zawiera różne opcje WYSIWYG'owe. Ciekawe figurki, bo o ile się nie mylę, jest to przekrój przez 3-4 edycje. Plastiki to oczywiście edycja 6 i 7, metale to edycje starsze. Bardzo barwna zbieranina zasługuje na uwagę przede wszystkim ze względu na konwersje, bo jest to banda autorstwa Staśka "Dwalthrima", którą swego czasu chwalił się TUTAJ. Sam składał ją niegdyś na zlecenie, potem zleceniodawca zrezygnował, banda została sprzedana... i tym właśnie sposobem trafiła do mnie.

Zaczęłam od trzech plastikowych kuszników. Plastiki z 6 edycji. Ach, najlepsze plastikowe krasnoludy, jakie kiedykolwiek były! Zaledwie wczoraj mogliście pooglądać sobie modelarskie wyczyny Tomka, który ze swoimi plastikowymi krasnoludami męczył się 5 lat. Śmiem przypuszczać, że żal mu było je kończyć ;) bo do konwersji są to figurki wymarzone. Do tego zrobiono im najfajniejsze twarze, jakie kiedykolwiek były zrobione w plastiku. 7 edycja już się do nich nie umywa.

Żeby nie było za słodko, to te krasnale mają też swoje wady, które wychodzą w momencie malowania. Najpoważniejszą są włosy spływające na plecy. Tak naprawdę nie wiem, po co GW produkowało je z tymi włosami, skoro jedyną opcją, by ładnie wyglądały, jest spiłowanie ich i wyrzeźbienie od nowa. Powodem jest linia podziału, która przechodzi centralnie przez te czupryny. Można próbować sobie z tym radzić za pomocą pilnika czy nożyka, ale efekty są różne. Prócz tego zdecydowanie wkurza mnie nadmiar metalowych części - lubiłam metale z 5 edycji za ich ubranka, nie było tam zbyt wiele kolczug do malowania. Byłoby to też bardziej mordheimowe, no ale przecież robiąc 6 edycję, nie pytano o zdanie graczy Mordheim ;) Poza tym to jednak urocze figurki. Bardzo miło mi było je malować.

Kolory są raczej stonowane - brudna biel, czerwień i zgniły zielony. Nie przesądza to oczywiście o schemacie kolorystycznym całej bandy ;) Akurat tę trójkę tak pomalowałam. Poza tym metal, metal i metal, i gdzieś w tym wszystkim jeszcze brody. Tu już tradycyjnie, rudy, blond i siwy, chyba najmilsze kolory włosów do malowania. Skóra to beige red (VMC) pół na pół z charred brown (VGC) rozjaśniana beige red do elf flesha. Czyli dość tradycyjnie, chciałam, żeby miały więcej kolorku od bladego lorda z AoW, którego malowałam jakiś czas temu. Zdjęcia niestety były robione w warunkach polowych, więc nie ukazują krasnoludów w pełni... na szczęście, zanim skończę całą bandę, zdążę wrócić do domu, więc w swoim czasie doczekają się jeszcze porządnych fotek. A na razie, na dobry początek...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz