24 września 2010

Jak wykonać świeczki na makiety?

W jednym z ostatnich postów obiecałem, że napiszę parę słów o tym, jak w prosty sposób wykonać świeczki do przyczepienia np. do elementów terenu, czy też podstawek. Metoda ta jest bardzo prosta, przynajmniej części czytelników bloga zapewne znana, no i oczywiście na pewno nie jedyna. Dodam też, iż nie jest to mój autorski patent - parę lat temu nauczył mnie go również zapewne przynajmniej części gości Hakostwa znany MiSiO.

Do wykonania świeczek potrzebujemy:

    • Patyczków "do uszu" (najlepiej białe, a nie np. niebieskie, by nie trzeba ich było przemalowywać): 

      • Kleju wikolowego (dla ułatwienia sobie pracy przelałem go z większego pojemnika do nakrętki) oraz np. wykałaczki do jego rozprowadzania:

      • Szczotki do zamiatania z czarnym włosiem (bądź dowolnego innego źródła sztywnego czarnego włosia):

      • Szczypiec bocznych (bądź noża, nożyczek, czy czegokolwiek innego do cięcia patyczków i włosia):



      Wykonanie świeczek przebiega następująco:


      • Patyczki tniemy na krótsze fragmenty, wedle uznania, ale najlepiej od ok. 3 do 10 mm.

      • Na odcinki o podobnej długości tniemy czarne włosie.

      • Fragmenty patyczków przyklejamy w wybrane miejsca. Ja używam do tego celu wikolu, który trzyma je całkiem nieźle, ale rzecz jasna w tym przypadku można użyć również innych specyfików do klejenia. Ważne tylko, by dać spoinie odpowiednio zaschnąć i stwardnieć.
      • Na szczyt każdego z patyczków chlapiemy trochę kleju. Ważne, by rozprowadzić go w ten sposób, by wniknął zarówno do środka pustego w środku patyczka, jak i utworzył swego rodzaju "zacieki" na ściankach zewnętrznych, mające przypominać stopiony i spływający po świeczce wosk (tudzież inną Stearynę Chaosu). Lekkie rozcieńczenie wikolu czasami może okazać się nie tylko ułatwieniem, ale wręcz niezbędnym krokiem, by efekt końcowy był jeszcze lepszy.

      • W świeżo nałożony wikol na szczycie każdej świeczki wtykamy uprzednio przycięte fragmenty włosia - to będą nasze knoty.

      • Wokół podstaw świeczek można również rozchlapać nieco wikolu (warstwa tego kleju powinna być jednak na tyle gruba, by uniknąć efektu "półprzezroczystości" wikolu), który po zaschnięciu będzie imitował rozlany wosk. 

      • Końcowy efekt wygląda mniej więcej tak, jak na poniżej przedstawionej makiecie:

      Jak widać, przedstawiona metoda jest bajecznie prosta i szybka. Efekt, jak sami widzicie, niczego sobie, zwłaszcza w zestawieniu z nakładem czasu  i środków, jakie zostały nań przeznaczone. Oczywiście dałoby pewnikiem radę zrobić świeczki jeszcze lepsze, np. rzeźbiąc je pieczołowicie z masy modelarskiej i z dużą precyzją modelując każdy kolejny zaciek wosku, pytanie tylko, czy nie byłby to przerost formy nad treścią.

      Jeszcze jedno. Przedstawiłem powyżej sposób jedynie na świeczki zgaszone, z czarnymi, przypalonymi knotami, ale bez płomieni. Wykonanie płomieni nie powinno jednak, jak sądzę, przedstawiać dużej trudności. Ot, najpierw czekamy, aż wikol dobrze zaschnie i knoty będą się trzymały jak należy, a następnie nalepiamy na nie mały kawałeczek green stuffu (czy też czegoś podobnego) i formujemy charakterystyczny, acz niespecjalnie skomplikowany przestrzennie typowy kształt płomienia świeczki ;).

      2 komentarze:

      1. This is beautiful! The candles are awesome and I love that creepy Chaos eye. Very cool!

        OdpowiedzUsuń
      2. Moja metoda! Jestem zaszczycony :)

        OdpowiedzUsuń