21 stycznia 2017

Mordheim Elf Ranger

Jak się chce, to można. Wszystko prawie można... ale czy trzeba? Nie wiem, czy malowałabym elfa rangera z Mordheim, gdybym sobie miała to teraz wybierać, ale w lipcu zaczęłam go razem z Sarumanem, więc był następny w kolejce i po prostu wymagał skończenia. Powiecie: ale fajnie, oryginalny elf z Mordheim, każdy chciałby go mieć. Pomalowałam go już zresztą ponad trzy lata temu, wtedy na zamówienie i nie na takim poziomie jak teraz (nie, żebym się nie starała, po prostu nie umiałam). Ale przyznam szczerze, że jak już wynajmowałam tego najemnika (co zdarzało się rzadko), to brałam tego pana, a oryginalna figurka naczekała się dość długo, nim została pomalowana.

Najpierw ułamał mu się miecz - taki głupi ma ten miecz, że zawsze mu się łamie. Temu poprzedniemu też się złamał. A potem to już niechęć mnie ogarniała, jak patrzyłam na najgorszy płaszcz, jaki wyszedł z GW. Naprawdę. Już tam machnąć ręką na ten miecz, na te mięśnie na chudych rączkach i nóżkach, na tę pozę, ale płaszcza to wybaczyć nie mogę. Chyba, że miał być z blachy, to wtedy szacun, rzeźba wymiata. Ale wątpię, by taki był zamysł twórcy ;)

W beczce dziegciu jest też łyżka miodu - jak często ładne figurki źle mi wychodzą na zdjęciach, tak tutaj była sytuacja odwrotna. Przynajmniej jedna rzecz się udała ;) Ale i tak pozostanie pewnie elfem bezrobotnym. Zapraszam do obejrzenia :)

6 komentarzy:

  1. Nie no piękne proszę Pani! Cieniowane płaszcza- mistrzostwo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miodny. A jeżeli chodzi o płaszcz to i tak jesteś galaktykę przede mną :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajny stary elf! :D I jak ładnie maźnięty! Dobrze mu w zieleni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kropelki i cieniowanie płaszcza niezwykle udane :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne malowanie, ale model faktycznie mocno taki sobie ;)

    OdpowiedzUsuń